Lepsze zycie

Biohacking zdrowia czyli współczesna ajurweda

Biohacking to nic innego, jak wpływanie na swoje ciało i biologię w celu zoptymalizowania własnego zdrowia. Słowo „biohacking” jest stosunkowo nowe, ale zagadnienia z nim związane są stare jak świat.

„Biohackig” oznacza wpływanie na ciało i wykorzystywanie różnych metod oraz nowinek technicznych w celu jego usprawnienia. Poprawa zdrowia, zwiększenie wydajności, zwiększenie twórczego potencjału, a nawet wydłużenie życia – to podstawowe założenia biohackingu.

A czym zajmuje się ajurweda? Wykorzystaniem wiedzy i dostępnych metod do poprawy zdrowia, przywrócenia harmonii ciała, umysłu i ducha. Ajurweda pomaga nam żyć pełnią swoich możliwości, abyśmy mogli wypełnić swoją misję, swoje przeznaczenie, aby osiągnąć każdy cel.

Dla mnie te dwa podejścia są spójne i mają na celu pomoc we wspieraniu zdrowia i zapewnieniu balansu. Aby żyć w zdrowiu, szczęściu i radości do 120 lat.

Energia

Biohacking uznaje, że w każdej komórce tli się iskra życia, która zasila nasze ciało w energię. Ajurweda uznaje za energię życiową pranę – energię, która nas utrzymuje przy życiu. W obu naukach to właśnie energia jest głównym czynnikiem leżącym u podstaw zdrowia i długowieczności.

Oba nurty zalecają profilaktykę, dbanie o zdrowie i zwiększanie energii wtedy gdy jesteśmy zdrowi, by maksymalnie opóźnić moment w którym pojawi się choroba, czyli nic innego jak zaburzenie zdrowia.

Poznaj siebie</2>

Obie nauki mają jeden wspólny przekaz – poznaj siebie, uświadom sobie swoje potrzeby, mocne oraz słabe strony twojego zdrowia i organizmu. Obserwuj siebie, aby jak najdłużej zachować równowagę fizyczną, energetyczną i umysłową.

Te dwa podejścia, choć dzieli je kilka tysięcy lat, mają wspólne kroki, wspólne sposoby działania, na które warto zwrócić uwagę. Są to:

– dieta,

– aktywność fizyczna,

– regenerujący sen,

– medytacja i oddech,

– rutyna dzienna.

Dieta

Na początek zajmijmy się dietą. To najbardziej oczywisty biohack, z którym mamy najwięcej problemów.

Czym jest dieta? Wiele osób uważa, że dieta to ten „wyjątkowy moment” kiedy staramy się jeść inaczej niż zwykle, żeby coś zmienić. Można jednak przypuszczać, że skoro jest to tymczasowy sposób, to efekt też będzie tymczasowy. Niestety, wielu z nas mylnie sądzi, że wprowadzi „dietę” na tydzień, a efekt będzie na „for ever”.

Wyjaśnię więc jasno: dieta to nasz codzienny sposób odżywiania. Nie żadne triki, chwilówki, czy modyfikacje żywieniowe. Dieta jest z tobą od początku do końca. Od pierwszego łyka mleka matki, po ostatni kęs. To jest twój sposób odżywiania. Czy jest on dobry, czy zły, to już zupełnie inna sprawa i nie mnie to oceniać. Niemniej dieta to słowo wywodzące się z greki i oznaczające „styl życia”.

Styl życia

Znaczną część wykorzystywanej przez nas energii pobieramy z pożywienia. Żywność, którą wybieramy, może niszczyć nasze ciała, sprzyjać przewlekłym chorobom lub sprawić, że staniemy się silniejsi, zdrowsi i bardziej odporni.

To, jakie jedzenie wybieramy, wynika z naszych pierwszych, codziennych nawyków i naszego stylu życia.

Nie uświadamiamy sobie, jak jedzenie, które wybieramy, wpływa na nasz mózg. Jak nieświadomie dokonując codziennych wyborów z półek sklepowych zamykamy się w biochemicznym więzieniu. Uzależniamy się od produktów, które nas uwięziły i one same stoją na straży naszego więzienia.

Nowe nawyki

Aby się uwolnić potrzebujemy biohacku w postaci oczyszczenia ciała z toksyn i wprowadzenia nowych nawyków żywieniowych, co wymaga czasu i naszego zaangażowania.

Być może teraz zastanawiasz się, jak to się stało? Przecież jesteś świadoma lub świadomy zdrowego jedzenia i jego wpływu na zdrowie. Otóż wszystko zaczyna się od nauki i badań.

Punkt błogości

Nie jest żadną tajemnicą, że od lat koncerny spożywcze zajmują się zasadami biochemii i ich wpływem na wybór jedzenia przez niczego niepodejrzewającego konsumenta. Już od dawna trwają prace nad udoskonalaniem „punktu błogości”, czyli takiego połączenia cukru, soli i tłuszczu, który daje najbardziej euforyczny efekt. Dlatego ciągle jemy i kupujemy więcej. Pewne potrawy, gotowe mieszanki czy produkty przetworzone zawierają w sobie takie zestawy smaków i składników, któremu nie sposób się oprzeć. Te składniki uruchamiają w naszym mózgu obszary, które są odpowiedzialne za efekt uzależnienia i działają jak narkotyki.

Kiedy wpadasz w sidła „smacznego” jedzenia po prostu jesz więcej i więcej.

Toksyny i inne

Te pokarmy dodatkowo zwiększają w organizmie ilość toksyn, wywołują zapalenie i zmieniają funkcje biochemiczne w taki sposób, że dokonywanie niezależnych wyborów jest wręcz niemożliwe. Nawet kiedy chcesz powiedzieć „stop” i próbujesz coś zmienić, twoje ciało woła o więcej! Więcej soli, więcej cukru, więcej tłuszczu.

To właśnie niewinnie wyglądające ciasteczka z białej mąki, batoniki fit, czy desery „ZERO”! To produkty smażone, słone przekąski, sztuczne konserwanty i barwniki, które wywołują zapalenie twojego organizmu.

Może się okazać, że ta sałatka „szefa kuchni” z dodatkiem light dressingu, ekspresowy lunch czekający już na ciebie na półce BIO, czy „zdrowe” mrożone danie, które trzeba tylko podgrzać w domu, wywołują szkodliwe biochemiczne procesy w twoim ciele.

Kiedy jesteś pod wpływem „uzależniającego” jedzenia, prawdziwe jedzenie cię nudzi, bo nie powoduje haju, nie daje takiej błogości.

Oczyszczanie ścieżek

Dlatego pierwszym i najważniejszym biohackiem jest oczyszczanie ścieżek, którymi twoje ciało usuwa zanieczyszczenia i toksyny. Dzięki temu powoli zmienisz bakterie układu trawiennego, tak by wspierały cię w dokonywaniu codziennych wyborów.

Kiedy zaczniesz od detoksu odkryjesz, że znacznie łatwiej jest wprowadzić zmiany, a nowe nawyki staną się zdecydowanie trwalsze.
Kolejnym krokiem jest poznanie jedzenia, które cię wspiera, ale o tym następnym razem.

Jeśli chcesz poznać „10 kroków do zdrowia” zapraszam na stronę: subscribepage.io/kobiecaprawda

 

Luiza Jałowiecka

tekst inspirowany książką „Biohacking dla kobiet” dr Molly Mallof

Dodaj komentarz