Zachodniopomorskie to nie tylko piękne, piaszczyste plaże i czysta, zazwyczaj lodowata (ale za to bezsinicowa) woda Bałtyku. W poszukiwaniu ciekawych miejsc warto również nieco oddalić się od brzegu. Cały obszar Pomorza Zachodniego wraz z przyległymi od południa Pojezierzami to jeden wielki plac zabaw dla miłośników opowieści o niemieckich (i radzieckich!) XX-wiecznych mieszkańcach tych terenów. Zamknięte przez dziesięciolecia miasta-widma, bunkry i ukryte w lasach ośrodki militarne. Jeśli dodamy do tego niezadeptane jeziora i sielskie widoki, to mamy gotowy przepis na bardzo ciekawą weekendową zabawę oraz odpoczynek w jednym.
Borne Sulinowo – miasto dwóch armii
Borne Sulinowo przez 70 lat nie istniało. Nie było go na mapach ani w ewidencjach. Oficjalnie nie należało do terenów Polski. Kolejno hitlerowcy i sowieci urządzili tu sobie garnizon i przygarnizonowe miasteczko.
Wszystko zaczęło się w latach 30 XX w. gdy na pobliskim poligonie ćwiczyli niemieccy artylerzyści i czołgiści. Dla nich na miejscu wsi Lipie zbudowano miasteczko koszarowe o nazwie Gross Born. W latach 1934–1937 utworzono Wał Pomorski. W 1936 zakończono budowę miasteczka militarnego dla szkoły artylerii Wehrmachtu. Jego otwarcia 18 sierpnia 1938 dokonał sam Adolf Hitler. W garnizonie Groß Born stacjonowały jednostki dywizji pancernej Heinza Guderiana przed atakiem na Polskę w 1939. Na poligonie ćwiczyły oddziały Afrika Korps, dowodzone przez gen. Rommla (drugim poligonem Afrika Korps była Pustynia Błędowska).
Później zorganizowano tutaj obóz jeniecki, w którym przetrzymywano jeńców francuskich i polskich. Trafiła tu także duża część żołnierzy powstania warszawskiego.
W 1945 roku miasto zajęła Armia Czerwona, która aż do 1992 roku użytkowała zastane budynki. Mimo że obszar ten został w 1945 formalnie włączony do Polski, a w ewidencji gruntów figurował pod nazwą „tereny leśne”, to faktycznie był on oderwany od struktury terytorialnej kraju. 12 października 1992 wojsko radzieckie (w tym czasie już rosyjskie) ostatecznie opuściło Borne Sulinowo – było to 15 tysięcy żołnierzy kontyngentu 6 Witebsko-Nowogródzkiej Gwardyjskiej Dywizji Zmechanizowanej Armii Rosyjskiej. W kwietniu 1993 miasto zostało przekazane polskim władzom cywilnym. 1 października 1993 r. Rada Ministrów RP nadała mu status miasta. Tym samym rozpoczął się proces zasiedlania.
Obecnie mieszka w tym niezwykłym miejscu około 4000 osób, a włodarze stawiają na rozwój miasta poprzez turystykę.
Miasto jest zadbane i prawie w całości zagospodarowane. Poniemiecki, żołnierski porządek w układzie ulic i symetrii budynków sprawia, że wyobraźnia nie musi się zbytnio wysilać, aby w tym miejscu zobaczyć miasteczko sprzed kilkudziesięciu lat. Niektóre stare, pokoszarowe budynki są nieodnowione, co wg nas fajnie wpływa na odbiór całości jako miejsca autentycznego. Jest również kilka ruin, które można zwiedzać (na własną rękę i odpowiedzialność!). Podobno, stan budynków nieodnowionych i niszczejących przedstawia obraz tego, do czego doprowadzili już Polacy. Niestety, czy to bieda, czy łatwość łupu sprawiły, że miasto w początkach swej polskiej historii zostało splądrowane i ograbione.
Ciekawe miejsca są opisane i jest wśród nich wyznaczona ścieżka turystyczno-spacerowa. Ułatwia to ogarnięcie całości. Spośród naprawdę wielu starych budynków czy innych śladów przeszłości rozproszonych po całym mieście można wybrać te, które wydają nam się najbardziej interesujące. Na ścieżce znajdują się punkty takie jak np. dawna kantyna oficerska, dawny szpital wojskowy, osiedle bloków mieszkalnych typu „Leningrad”, pozostałości willi generała Heinza Guderiana czy willa generała Dubynina.
Najfajniejsza – naszym zdaniem – atrakcja Bornego Sulinowa to Dom Oficera czyli zbudowany przez Niemców w latach 1934-36 reprezentacyjny budynek garnizonu Gross Born. Mieściły się w nim sale wykładowe szkoły artylerii armii niemieckiej – Wehrmachtu. Szkolono tu m.in. oficerów i podoficerów stacjonujących w mieście jednostek pancernych generała Guderiana. W części budynku od strony jeziora znajdowało się kasyno oficerskie, a wszystkie oficjalne uroczystości odbywały się w okazałej sali widowiskowej. Ulica, przy której się znajduje nosiła wtedy nazwę Kasino Strasse.
W radzieckim okresie historii miasta (1945-1992) obiekt nosił nazwę „Garnizonowy dom oficerów” i pełnił funkcję centrum kulturalnego miasta. Mieściły się tu: kino, teatr, sala koncertowa, dyskoteka i siedziba lokalnej telewizji transmitującej m.in. programy z Moskwy. W tym czasie w części od strony jeziora funkcjonowała restauracja. Na oficjalnych uroczystościach i akademiach w murach budynku gościli głównodowodzący armii Układu Warszawskiego.
Wokół Bornego Sulinowa jest mnóstwo innych militarnych atrakcji, takich jak pozostałości tzw. Wału Pomorskiego, bunkry, jazy forteczne na rzekach, czy – jedyny taki – „cmentarz z pepeszą”.
Na całodniową wycieczkę po samym Bornym Sulinowie, a także po jego okolicach można wybrać się również z profesjonalnym przewodnikiem.
Na szczególną uwagę zasługuje jeszcze jeden atut tej miejscowości – piękne jezioro oraz okoliczne lasy. Pełna infrastruktura turystyczna i stosunkowo niewielka liczba gości sprawiają, że wypoczynek w takim miejscu jest wyjątkowo efektywny.
Kłomino – ostatnie ślady po osadzie duchów
„Wymarłe miasto”, „miasto duchów” czy „polska Prypeć”. Nazywane jest różnie i różnie też się nazywało: Westfalenhof – gdy wizytował je Hitler i wieziono tu jeńców polskich, francuskich oraz rosyjskich; Gródek – gdy następnie wieziono tu żołnierzy niemieckich. Od 1992 roku mamy polskie Kłomino.
Kiedy po 60 latach istnienia miasto w końcu zostało ujawnione na mapach i włączone do Polski, rozpoczęła się jego dewastacja. Nie zostało zasiedlone tak jak pobliskie Borne Sulinowo. Po wyburzeniu 50 budynków (m.in. w celu pozyskania cegieł na budowę Pałacu Kultury i Nauki) do dziś w Kłominie pozostały tylko cztery (!) oraz zjadane przez roślinność drogi i tajemnice.
Obecnie mieszka tu kilkanaście osób.
Radziecka baza rakietowa w Brzeźnicy-Kolonii
Całkiem niedaleko Kłomina leży kolejne ciekawe miejsce. Ciężko do niego trafić, nie ma tu żadnych drogowskazów czy tablic pamiątkowych wskazujących drogę.
Ale jeśli nieco się wysilicie, możecie ujrzeć na własne oczy dawny magazyn radzieckiej broni nuklearnej, przechowywanej w całkiem niedawnych czasach na terenie Polski. Jej rozmieszczenie i ewentualne zastosowanie było oczywiście związane z rozgrywającą się ówcześnie zimną wojną. W najbliższej okolicy tego miejsca wciąż można natknąć się na schrony po przewoźnych wyrzutniach SS-20.
Co najważniejsze – to miejsce jest bezpieczne i nie ma tu promieniowania (zostało zbadane). Mogliśmy więc bez przeszkód poszwędać się po lesie pełnym niezwykłych pamiątek.
A jak tu trafić? Jadąc z Kłomina w kierunku miejscowości Szwecja, w pewnym momencie znajdziecie się na skrzyżowaniu z oznaczeniem miejscowości Brzeźnica Kolonia. Znak informuje, że należy skręcić w lewo. Ale wtedy właśnie należy skręcić w prawo, na drogę szutrową, w las. Tam po jakimś czasie zobaczycie drogowskazy na bunkry i dawną bazę rakietową.
Lobeliowe jeziora
Gdy jedziemy na taką wycieczkę w cieplejszy weekend, odpoczynek nad jeziorami sam wprasza się w plan dnia. My zatrzymaliśmy się w otoczeniu nieskalanych turystą lobeliowych jezior, osiem kilometrów od Miastka. Lobelie to te piękne, delikatne roślinki („relikt borealno-atlantycki”) porastające jedynie krystalicznie czyste jeziora oligotorficzne. Rezerwat florystyczny (jeziora Kamień, Orle i Smołowe), gdzie przyszło nam wcinać kabanosy w błogim cieniu dziewiczych lasów, to idealny plener na film o rusałkach, zaklętych pannach wodnych czy wodnikach.
Jak widzicie, środkowa część Pomorza Środkowego czy też Pojezierze Pomorskie to nie tylko przestrzeń, przez którą przejeżdżamy z południa w drodze na plaże. Warto zatrzymać się tu na dłużej, a okolice Bornego Sulinowa doskonale nadają się na cel wycieczki same w sobie. Jest to świetna opcja dla osób lubiących poznawać mało znane miejsca i fakty, jednocześnie nie zamykając się na relaks w czystej postaci.
Monika Chełstowska
www.pitupitu.net
Dodaj komentarz