Miasto

Dar imigracji

Polacy masowo zaangażowali się w pomoc wojennym emigrantom z Ukrainy. Budujące jest to, że ta pomoc trwa, że nie był to tylko pierwszy odruch. Niestety, wobec uporu rosyjskich władz, wiele wskazuje na to, że konflikt będzie trwał jeszcze długo. Co za tym idzie, będzie trwał napływ imigrantów do Polski i przedłużał się czas pobytu dotychczasowych uciekinierów. To, w sposób naturalny, będzie rodzić obawy i napięcia.

Pomoc uchodźcom to wysiłek osób bezpośrednio zaangażowanych, ale też ekonomiczne obciążenie państwa (na razie głównie na poziomie samorządowym). Choć, jako społeczeństwo, Polacy zareagowali wspaniale, to nie słyniemy z otwartości na uchodźców. Do tego dochodzą zadawnione waśnie i głosy rodzimych ksenofobów. Spróbujmy odstawić na bok obawy i spojrzeć w dłuższej perspektywie na korzyści z napływu i pozostawania w Polsce Ukraińców. Proszę mnie nie podejrzewać o cynizm, chodzi tylko o spojrzenie oderwane od emocji i ideologicznych uniesień.

Możemy zakładać, że znaczna część uchodźców chce wrócić do domu, kiedy tylko będzie to możliwe. Dramatem jest to, że przez rosyjską taktykę niszczenia i grabieży, mogą nie mieć dokąd wracać. Część osób osadzi się w Polsce zawodowo, dzieci znajdą przyjaciół, włączą się w edukację, diaspora będzie na tyle duża, by w jakimś stopniu minimalizować poczucie oderwania. Zostaną z nami na dłużej, część na zawsze. Co to znaczy dla nas?

Adaptacja

Po pierwsze, nie grozi nam konflikt kulturowy. Cokolwiek by uważać o tej kwestii w kontekście uchodźców z Azji czy Bliskiego Wschodu – tu taka obawa jest bezzasadna.

Jesteśmy kulturowo blisko siebie – Ukraińcy od dekad migrują do Polski ekonomicznie, błyskawicznie się uczą języka, łatwo się integrują, a my jesteśmy oswojeni z ich obecnością. Przedwojenna część diaspory pomaga adaptować się imigrantom wojennym. Nie spodziewam się zadrażnień na tym tle.

Praca

Po drugie, miejsca pracy. Nasz rynek pracy od lat wspomaga się pracownikami z Ukrainy. I jest na tyle chłonny, że w ciągu paru lat zagospodaruje napływ pracowników związany z rosyjską napaścią na naszego sąsiada. Trudność jest związana z tym, że z rynku w dużej mierze zniknęli mężczyźni, którzy pojechali walczyć, a napłynęły kobiety i dzieci. To będzie problem dla branż takich jak budowlana, czy transportowa.

Za to możemy się spodziewać, że rynek pracy zostanie zasilony wykwalifikowanymi pracownikami, którzy przed wojną nie mieli powodu do emigracji. Adaptacja tych osób do nowej sytuacji będzie trwała dłużej, bo tu większą przeszkodą jest bariera językowa oraz nostryfikowanie zawodowych uprawnień. Jednak już teraz Ukrainki i Ukraińcy z powodzeniem zasilają szeregi korporacji i firm IT. Zważywszy liczebność diaspory, praca znajdzie się prawdopodobnie też dla nauczycieli – tu wykazać się muszą samorządy. Spodziewam się też, o ile państwo polskie nadąży, że zatrudnienie znajdzie rosnąca grupa ukraińskich lekarzy. Więcej problemów, oczywiście, będą mieli przedstawiciele takich zawodów jak np. prawnicy, czy księgowi. Takie osoby raczej będą musiały się przekwalifikować.

W dłuższej perspektywie Polska gospodarka zyska na uchodźcach – pokazują to doświadczenia innych europejskich krajów, od lat przyjmujących imigrantów.

Demografia

Trzecim aspektem jest sprawa demografii. Polskie społeczeństwo się starzeje. To ogromny problem dla gospodarki, systemu ubezpieczeń społecznych i ochrony zdrowia. Żyjemy coraz dłużej, rozmnażamy się coraz mniej. Wojenni uchodźcy nie rozwiążą naszych problemów z demografią, ale go znacząco zmniejszą. Społeczeństwo zostało zasilone dużą grupą ludzi w wieku prze produkcyjnym i produkcyjnym, z których znacząca liczba, można przypuszczać, w Polsce już zostanie. Z czasem przybędzie na pewno rodzin ukraińsko-polskich. Warto będzie śledzić w najbliższych latach raporty GUS-u, by ocenić skalę efektu imigracji dla demografii.

Nie bez znaczenia będzie aspekt polityczny. Oferując tak zmasowaną pomoc, w oczach Europy naruszamy być może zasłużoną łatkę społeczeństwa mocno ksenofobicznego. Nie wierzę, by obecne władze były w stanie w pełni zagospodarować ten kapitał, ale do wyborów już nie tak daleko.
Być może pomoc okazana Ukraińcom zaowocuje na korzyść Polski na arenie międzynarodowej. Wobec kryzysu w naszych stosunkach z UE, to może być ważna karta.

Kultura

Wreszcie wymiana kulturowa, otwarcie społeczeństwa. Pomogliśmy, pomagamy i będziemy pomagać Ukraińcom. Raz, że czujemy się z tym dobrze, zresztą zasłużenie. Wdzięczność Ukraińców też pomaga nadwątlonemu ostatnimi laty polskiemu ego.

Spojrzeliśmy też inaczej na uchodźców. Do tej pory imigranci ekonomiczni wsiąkali w polskie społeczeństwo dyskretnie, wypełniając rozmaite nisze zawodowe, m.in: kierowcy parataksówek, dostawcy, sprzedawczynie, panie sprzątające i budowlańcy.

Teraz spojrzeliśmy na ludzi, którym trzeba pomóc, dotkniętych ogromną tragedią. W pewnej mierze na tę zmianę pracuje też sytuacja na białorusko-polskiej granicy i karygodna, łamiącą prawo oraz gwałcąca ludzką przyzwoitość postawa polskich władz wobec uchodźców i próbujących im pomagać Polaków.

Być może obecna sytuacja trwale wyrwie nas z naszej bańki bezpieczeństwa i trochę przewietrzy nam w głowach. Może łatwiej będzie nam spojrzeć na uchodźców – czy to wojennych, czy ekonomicznych – z bardziej otwartą głową, z większą dozą empatii i rozmysłu.

Bogactwo otwartych głów

Zostaje jeszcze jeden aspekt. O charakterze państwa polskiego przez stulecia decydowała bogata etnicznie kultura pogranicza. W moim odczuciu stanowiło to nasz ogromny potencjał, wzbogacało polską kulturę. Druga wojna światowa, a potem społeczna polityka władz komunistycznych, w znacznym stopniu zniszczyły ten zasób.

Może mamy okazję by to zmienić, by odzyskać nieco różnorodności, która zawsze zmusza do myślenia, otwiera głowy, tworzy ferment. Niechby z tej niesprawiedliwej, głupiej i okrutnej wojny wniknęło chociaż tyle korzyści.

Szymon Łojak

Dodaj komentarz