Lepsze zycie

Facet w relacjach: Czas na zatrzymanie

Aktywność, kontrola, wpływ, sprawczość, zaradność, organizacja, zadania, plan działania, wykonanie, zdobywanie czy też bycie w ruchu to określenia, które spokojnie można dopasować do postrzegania „męskości”. Wielu mężczyzn w ten sposób postrzega również swoją obecność w relacjach, niezależnie od tego, czy dzieje się to w biznesie, czy poza pracą. Właściwie to trudno się w tym czegokolwiek doczepić. Cechy i postawy pożądane, właściwe i pomocne.

Na wakacjach wszystko zaplanowane, dopięte na ostatni guzik, ogarnięte od początku do końca, załatwione. Morze atrakcji i czynności, pełna kontrola…i lęk, że coś spod tej kontroli mogłoby się wymknąć, że mogłoby być inaczej, bez planu, spontanicznie, może nawet trochę niezdarnie, ale bez ogromu napięcia i obaw. Faktycznie, czasem trudno odróżnić urlop w męskim wydaniu od tego, co na co dzień, czyli zadań i wykonania. Różni się głównie charakter czynności, ale stopień zaangażowania i kontroli pozostaje bez zmian, szczególnie tej nadmiernej, mającej ukoić lęk, że coś mogłoby pójść nie tak.

Kolejne zadanie

Facet na urlopie to często kolejna dawka stresu, przede wszystkim dla niego, ale też dla partnerki, rodziny i innych wokół. To kolejne zadanie, które trzeba wypełnić wzorcowo, bardzo atrakcyjnie, bez marnowania czasu na niejasności i zbędny odpoczynek, niepewne rozrywki – liczą się tylko te dające poczucie mocnych wrażeń lub dobrze wypełnionego czasu, dosłownie po brzegi. Z innej strony to również informacja o tym, w jaki sposób mężczyzna ma być obecny w relacji, w rodzinie, szczególnie w trakcie wspólnego urlopu. Czyli w ruchu, w działaniu, pilnowaniu grafików i kontroli.

Obecność mężczyzny

Zwykle postępuje tak, bo wynika to z wzorców znanych z wcześniejszych pokoleń, własnych doświadczeń z dzieciństwa, gdzie ojciec zawoził i przywoził, może nawet był, ale zwykle zajęty czymś innym, gdzieś obok, nieco zniecierpliwiony, czekając jakby na powrót do codziennych rytuałów. Wzorzec, który powodował tęsknotę za wyraźną obecnością mężczyzny jest odwracany, powodując działania przeciwne, mające na celu zaspokojenie raczej własnych deficytów, niż realnych potrzeb najbliższych, bo pytanie o takie potrzeba może się nawet nie pojawiać. Mężczyzna zakłada, że dokładnie wie, czego potrzebują inni, bo sam przecież tego nie dostał. Nie można odebrać mu chęci, starań i determinacji, pytanie tylko czy rzeczywiście tędy droga?

Jak dać, czego nie było?

Obecnie mężczyźni, 30-letni, 40-letni, mężowie i ojcowie, starają się dać bliskim w swoim otoczeniu, wszystko to czego nie dostali albo było tego zdecydowanie za mało. Tylko skąd wiedzieć, co to miałoby być? Bliskość, troska, akceptacja, wsparcie, opieka to jest coś, czego mężczyźni nie doświadczają od innych mężczyzn jako coś naturalnego. Przy takich niezaspokojonych potrzebach łatwiej jest wytrwać w działaniu i aktywności, to daje ulgę. Zatrzymując się w kontakcie ze sobą, lęk narasta, nie do końca wiadomo jak w nim wytrwać. Faceci starają się wypełnić te braki, dając często ponad miarę, przy założeniu, że właśnie to jest potrzebne ich partnerkom i dzieciom. Stają na głowie, żeby czas był niezwykle atrakcyjny, wybitny, z nadzieją, że lęk przed bliskością nie będzie tak widoczny. Spełnienie takich oczekiwań to jest duże zadnie, żeby nie powiedzieć niemożliwe do ukończenia z poczuciem ulgi i spokoju.

Pod presją

Cały rok to często nieustający triathlon, wysiłek ponad miarę, bycie na czas, w punkt, z wynikami, pod presją w różnych dziedzinach, zadaniach, bez istotnych przerw na odpoczynek, zatrzymanie, bycie w kontakcie, głównie z bliskimi. Zatrzymanie się może okazać się niezwykle trudnym zadaniem, bo niewiele w nim wytycznych, kierunkowskazów, a feedback od najbliższych potrafi zaskoczyć. Miało być tak fajnie, miło, może nawet blisko w relacji, a jest napięta atmosfera, stres i bez drinków trudno się do siebie zbliżyć, bo właściwie na wakacjach nie ma na to czasu.

A przecież jest to czas, w którym nieuchronnie pojawia się taka okazja, żeby zbliżyć się do siebie, zamiast szukać zadań, które mają uchronić przed niezręcznym i trudnym momentem konfrontacji z poczuciem dystansu i wzajemnego rozczarowania w relacji. Bo jak tu się zatrzymać, spojrzeć sobie w oczy, poleżeć razem, jeśli ciało nadal pędzi, a mamy tylko dwa tygodnie na nadrobienie całego roku?

Co z tym zrobić?

To pytanie, które jest bardzo męskie i jest próbą znalezienia natychmiastowego rozwiązania problemu, czyli czegoś, co jest dla wielu mężczyzn wspólne. Bez działania facet czuje się często niepotrzebny, jakoś tak niewystarczający. Tylko że akurat w tej sytuacji to może nie zadziałać, bo bliskość nie za bardzo lubi aktywność. Tu raczej chodzi o zatrzymanie i zauważenie siebie wzajemnie, w potrzebach, emocjach, zmęczeniu, podnieceniu, złości i radości, nadziejach i rozczarowaniach. Te ostatnie nazbierane przez cały rok, a może i lata, szczególnie powodują, że zatrzymując się zaczynamy właśnie od tego – od wyrażenia tego nie wprost, tylko pasywno-agresywnymi sposobami, złoszcząc się na restauracje, parawany, deszcz i inne tego typu zamienniki.

Być blisko

Pracując z mężczyznami, dużo uwagi kierujemy na rozpoznawanie własnych potrzeb, realną ocenę oczekiwań pochodzących z otoczenia. Mężczyźni naturalnie łatwo rozpoznają problemy jako zadania do rozwiązania, pomijając w tym możliwość zauważania, czego w rzeczywistości problem dotyczy i czy rzeczywiście trzeba go rozwiązywać. Czasem wystarczy być blisko, w okolicy, słuchać i rozpoznawać to dzieje się z bliskimi, tak żeby móc na to odpowiedzieć – może inaczej niż działaniem.

Witek Janowski

Dodaj komentarz