Incele albo piwniczaki – najprawdopodobniej dla większości z was terminy te brzmią obco, choć oznaczają to samo. Oznaczają też problem dla współczesnego świata.
Kim zatem są incele? To młodzi, samotni mężczyźni. Sfrustrowani, zamknięci w swoich pokojach przed komputerem, wychodzący z nich niemal wyłącznie do pracy. Duzi chłopcy grający w gry komputerowe, oglądający anime i porno, przesiadujący na YouTube, Wykopie oraz 4chan i toczący ze wszystkiego bekę. Niedojrzali panowie niepogodzeni z emancypacją kobiet, którzy się ich wstydzą a wręcz brzydzą się nimi i żyją w „niedobrowolnym celibacie”.
Może ten oksymoron brzmi niegroźnie, ale to właśnie oni dali zwycięstwo Donaldowi Trumpowi, a kilku z nich przeprowadziło zamachy na terenie Ameryki Północnej. Są wśród nas, czasami spotykamy ich siedzących gdzieś w rogu open space’a, cichych, niby niegroźnych. Kim są naprawdę, jak ich rozpoznać i jak im pomóc?
Skąd się wzięli?
Incel to skrót od angielskiego wyrażenia involuntary celibate, którym określa się osoby żyjące w celibacie nie z wyboru, a z konieczności. Termin ten został utworzony w roku 1993 przez kanadyjską aktywistkę LGBT ukrywającą się pod nickiem Alana. Owa kobieta wyszła z inicjatywą utworzenia portalu dla samotnych oraz „nieefektywnych towarzysko” kobiet i mężczyzn, na którym mogliby odnaleźć odpowiedniego partnera. Jednak zjawisko „incelstwa” nie odnosi się do kobiet, gdyż raczej zwraca się przeciw nim.
Mizoginia ma bardzo długą historię w kulturze Zachodu, lecz formę „incelowską” mogła przyjąć dopiero w XXI wieku dzięki rozwojowi internetu. Od początków powstawania sieci komputerowej to mężczyźni stanowili większość jej użytkowników, oni lepiej poruszali się w zakamarkach nowopowstających portali, oni wreszcie tworzyli miejsca online dla różnych typów użytkowników. Nie powinno więc dziwić, że w końcu stworzyli sobie i takie miejsce, gdzie samotni, sfrustrowani seksualnie faceci, będą mogli budować swoją wirtualną wspólnotę, której nie stworzyliby w realu, ponieważ byłoby im wstyd.
Agresywni nieudacznicy
Zjawisko inceli wiąże się mocno z amerykańskim ruchem alt-prawicy i w pewnym sensie radykalizuje nastroje, które panowały w tych środowiskach od lat.
Właśnie w tych kręgach młodzi faceci nieradzący sobie w życiu zaczęli przyznawać się w Internecie, że im nie idzie. Natura nie obdarzyła ich twarzą modela, a ich charakter nie odpowiada charakterystyce Don Juana. Ponadto, żeby „zdobyć” partnerkę powinni spełnić wszystkie wymogi, które standardowo stawia przed mężczyzną patriarchat – czyli odnieść „jakiś tam” sukces zawodowy i wykazać się „męstwem” na jakimś polu. Ale to nie wszystko. Powinni także sprostać wymogom ponowoczesnego społeczeństwa, gdzie rządzi kult ciała, dążenie do perfekcjonizmu w sferze materialnej i neoliberalne wartości…
Incele widzą więc, że kobieta w dzisiejszym społeczeństwie zawsze może znaleźć sobie partnera (chociażby seksualnego), natomiast mężczyzna – jeśli nie jest „chadem” (czyli przystojnym, dobrze zbudowanym, szarmanckim, zadbanym, bogatym i „dobrym w podrywie” facetem z klasą) – to musi się bardzo, bardzo postarać, a i tak starania te mogą nie wystarczyć. I w przypadku części mężczyzn nie wystarczają – to spośród nich rekrutują się incele, którzy traktują kobiety jak wrogów. Stają się oni łatwym łupem dla PUA (pickup artists – artystów podrywu), popularnych kołczów uwodzenia, którzy oferują łatwe sposoby – najczęściej sztuczki NLP – na zaciągnięcie kobiety do łóżka, a później złamanie jej serca lub skompromitowanie jej. Wszystko po to, by ostatecznie samemu stać się tym ubóstwionym „chadem”.
Od sarkazmu do morderstwa
W Stanach Zjednoczonych inceli najczęściej można spotkać na 4chanie i reddicie. Wpisują się oni mocno w zmiany zachodzące w późnym społeczeństwie postindustrialnym, tworzą specyficzne grupy (np. redpillersi i bluepillersi), rozbudowują prawicową ideologię, opierają swoją percepcję rzeczywistości na skrajnym sarkazmie i… przeprowadzają zamachy terrorystyczne.
W 2014 roku Elliot Rodger w okolicach kampusu Uniwersytetu Santa Barbara zabił sześć osób i ranił czternaście, po czym popełnił samobójstwo. Przed dokonaniem zamachu wrzucił film na YT, gdzie przedstawił swoje motywy. Mówił tam, że ma 22 lata, nigdy nie uprawiał seksu i nigdy nawet nie całował się z dziewczyną; że czuje się odrzucony i stąd ten radykalny „gest zemsty”. Do dziś w jego ślady poszło kilkunastu innych mężczyzn.
Polskie piwniczaki
Wydaje się, że w Polsce zjawisko „incelstwa” jest o wiele rzadziej spotykane i znacznie mniej radykalne niż w USA, jednak można wskazać wiele rosnących w siłę grup, które wpisują się w ideologie piwniczaków.
Z „korwinistami” mamy przecież do czynienia od lat. Polscy incele właśnie wśród tego typu grup działają najmocniej. Jednak o ile jeszcze kilka lat temu większość „korwinistów” uczyło się w gimnazjach i wierzyło we wspaniałość hiperkapitalizmu, to dziś ruch ten zaczął przybierać nieco inne formy. Obecnie liczni młodzi prawicowi mizogini już widzą, że przegrali i swoją frustrację kierują w stronę kobiet oraz grup utożsamianych z „lewactwem” (feministki, liberałowie, lewica, obcokrajowcy, muzułmanie, ruch LGBT+).
Swoistym forum „przegrywów” stał się kilka lat temu – nomen-omen – Marsz Niepodległości, a dziś jest nim grono wyborców Konfederacji i… polski Wykop. Niestety, obserwując stały wzrost ilości gestów populistycznych w polskiej polityce i ciągłe utrzymywanie się skrajnie prawicowych nastrojów społecznych, można stwierdzić, że „naszych” inceli będzie prawdopodobnie coraz więcej.
Jak im pomóc?
Jednak świadomy obywatel po przeczytaniu tego tekstu nie powinien pytać: „Czy mam się ich bać?”, ale: „Jak im pomóc?”.
Młodzi sfrustrowani mężczyźni są wśród nas, pracują z nami w korpo… Często pomijamy ich na imprezach firmowych, nie wchodzimy z nimi w bliższe relacje. Zadaniem dla dzisiejszych „organizatorów życia społecznego” (także w korporacjach) jest szerzenie otwartości wobec wszystkich „inności” – nie tylko w stosunku do innych narodowości, kolorów skóry czy innej orientacji seksualnej. Wspólnota powinna być wrażliwa również na osoby odrzucone i pomagać im w odnalezieniu radości z „bycia w grupie”, radości z różnorodności społecznej, postępu i demokracji.
Derek Barłowski

Dodaj komentarz