Określenie „influencer” pochodzi od angielskiego „influence” oznaczającego wpływanie. Osoba o której mówimy to ktoś, kto ma silny wpływ na swoich odbiorców. Charakteryzuje ją najczęściej kilka cech: status eksperta w swojej dziedzinie, wyznaczanie trendów i spora grupa oddanych fanów. A często także duże zarobki. Czy chciałbyś być kimś takim?
Pojęcie to zyskuje coraz większą popularność. Wraz ze wzrostem znaczenia sieci i portali społecznościowych wzrasta znaczenie poszczególnych osób. Takich, które wyrobiły sobie pewną markę, status. Infulencerami nazywa się więc tych, którzy – z różnych powodów – stali się rozpoznawalni w sieci. Są wśród nich tzw. youtuberzy, blogerzy i gwiazdy Instagrama.
Pokaż mi, kto obserwuje twój profil, a ja ci zapłacę
Influencerów łączy jedno – skupiają wokół siebie grono oddanych fanów, ludzi, którzy odnaleźli w nich ekspertów, znawców lub czerpią z nich inspiracje. Ci już przekonani ściągają kolejnych i tak grono odbiorców wciąż się powiększa.
Choć trend przyszedł do Polski z zagranicy to, jak większość podobnych zjawisk, szybko się u nas zadomowił. Na rodzimej scenie internetowej znajdziemy wielu influencerów – ludzi, którzy swoją sieciową aktywnością inspirują tłumy. Są to blogerki modowe, testerzy produktów, trenerki fitness, youtuberzy, instagramerki. Każdy z nich ma swoją specyficzną „działkę”, czyli coś, czym zajmuje się od pewnego czasu i czym zdążył w jakiś sposób zabłysnąć.
Popularność tych ludzi zaczęły wykorzystywać firmy i korporacje, które zauważyły w nich ogromny potencjał reklamowy. Inwestują pieniądze w kogoś, kto niemal gwarantuje sukces reklamowy ich produktów. Ewa Chodakowska w reklamie kosmetyków idealnych na trening? Oczywiście. Anna Lewandowska i jej piękne włosy w reklamie szamponu? Jak najbardziej. A może Maffashion pijąca popularny napój? Też.
Dlaczego tak się dzieje? Bo angażowanie tych osób to także angażowanie ich odbiorców, którzy automatycznie sięgną po produkt firmowany twarzą ulubionej gwiazdy internetu. Influencerzy pełnią dziś tę funkcję, którą pełniły niegdyś inne autorytety, np. naukowe. Wszystko dzieje się w sieci i też w sieci rozgrywają się najbardziej krwiożercze walki o status i pieniądze.
Bo zyski są tam ogromne. Dziś na popularnym blogu można zarobić krocie. Trudno mówić o konkretnych kwotach, gdyż znalezienie cenników blogerów graniczy z cudem. Ze statystyk wynika jednak, że najpopularniejsi za jeden wpis na blogu mogą otrzymać nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Podobne informacje sprawiają, że wielu z nas zaczyna ciągnąć do blogowania, pokazywania siebie i swojej pracy w sieci. Skoro oni mogą, to dlaczego nie ja? – pytamy samych siebie. Oczywiście, każdy może spróbować sił w takiej formie „twórczości”. Niestety, sprawa nie jest tak prosta, jak się wydaje.
Wyróżniaj się albo zgiń
Konkurencja na rynku jest dzisiaj ogromna. Mówiąc ogromna mam na myśli: naprawdę gigantyczna. Codziennie powstają nowe blogi, których autorzy wpadają na pomysł wbicia się w krwiożerczy rynek. Przecież klikanie nie może być tak trudne…
Zanim jednak zdecydujemy się zrezygnować z pracy etatowej na rzecz kariery infleuncera, musimy pamiętać o kilku kwestiach. Zwykło się mówić, że najważniejszy jest pomysł. Zgoda, ale sam pomysł nie wystarczy. Potrzeba jeszcze pracowitości i konsekwencji w prowadzeniu naszej strony czy profilu. Nie wystarczy genialna myśl czy przebłysk geniuszu by z dnia na dzień stać się bohaterem masowej wyobraźni.
Praca nad blogiem, profilem w mediach społecznościowych czy kontem na YouTube to długa i mozolna droga. Nie ma tutaj jeszcze tylu gotowych rozwiązań, żeby swoje wysiłki ograniczyć do powielania pewnych schematów. Każdy twórca jest inny i to właśnie ta „inność” sprawia, że wyróżnia się wśród konkurencji.
Kiedy już wpadniesz na epokowy pomysł i znajdziesz dla siebie doskonałą niszę, przyjdzie czas na inne obowiązki. Musisz nauczyć się korzystać z internetowych narzędzi kontrolnych, z aplikacji, które umożliwią ci promowanie swojego profilu i tych, które pozwolą monitorować reakcje odbiorców na twoje treści. Musisz też na bieżąco aktualizować swoje wypowiedzi, przewidywać działania konkurencji, działać.
Influencer to bowiem nie tylko ktoś, kto zdołał zgromadzić wokół siebie pewną liczbę odbiorców. To ktoś, kto każdego dnia, czasem kilka razy dziennie, dostarcza widowni wartościową (dla konkretnej grupy) dawkę treści, pomysłów, rozwiązań. To ktoś, kto wyłapuje trendy szybciej niż inni, reaguje na nie i przerabia na swój sposób. Tworzy przy tym unikalny styl, który sprawia, że nie da się go podrobić.
Właśnie w tym tkwi siła influencerów, tutaj potencjał widzą reklamodawcy. Wpływowa gwiazda sieci wyrabia sobie opinię prawie nieomylnego eksperta w swojej dziedzinie. Ludzie zgromadzeni wokół niej ufają, że produkt, o którym mówi, jest godny polecenia, że ten człowiek – ich ulubieniec – sam go przetestował i z czystym sumieniem może go polecić.
Słup reklamowy?
To oczywiste, że zawsze łatwiej nam zaufać komuś, kogo znamy, lubimy, szanujemy. O kim coś wiemy i z kim w wielu kwestiach się zgadzamy. Komuś, kogo chcemy naśladować. Dlatego tak popularne staje się reklamowanie różnorodnych produktów właśnie za pośrednictwem internetowych idoli. Blogerki modowe dodają na swoje blogi i profile dziesiątki produktów, zakładają ubrania konkretnych marek, które to marki podpisują pod swoimi zdjęciami. Taka reklama często daje dużo więcej niż ta umieszczona w tradycyjnych mediach. Ten, kto wątpi, niech spojrzy na komentarze pod zdjęciami blogerek. Pytań o miejsce zakupu konkretnej rzeczy bywają tam setki!
Dzisiaj popularny influencer to ktoś, o kogo biją się największe marki na świecie. A to nie wszystkim się podoba. Opinie o tego rodzaju zarobkowaniu są różne, często negatywne, a ci, którzy żyją w ten sposób, nazywani są wyłudzaczami.
Niedawno głośna była sprawa brytyjskiej blogerki podróżniczej, która zaoferowała reklamę jednemu z hoteli. Zaproponowała, że w zamian za darmowy nocleg opisze ten obiekt na swoim blogu. Właściciele nie byli chyba fanami podobnych działań marketingowych, o czym w prosty i zwięzły sposób poinformowali dziewczynę. – Trzeba mieć jaja, a zarazem niezbyt wiele szacunku do samej siebie i godności – skomentowali właściciele hotelu.
Jak więc widać, blogowanie i „wpływanie” nie jest dla wszystkich. Jeśli po podobnej odpowiedzi wolałbyś zamknąć się na zawsze w swoim mieszkaniu ze strachu i wstydu, odpuść i „grzej” swój etat w korporacji!
Ale jeśli wciąż czujesz, że blogowanie jest dla ciebie, że twoja marka osobista może być na tyle silna, by pozwolić ci się wybić, wyróżnić i utrzymać pozycję, spróbuj. Przygotuj się jednak na drogę pełną wybojów i potknięć. Początki są najtrudniejsze.
Więc może zanim rzucisz dobrze płatną pracę w korporacji, spróbuj swoich internetowych sił po godzinach. Skakanie na główkę do jeziora z nieznanym dnem może się różnie skończyć.
Katarzyna Sudoł

Dodaj komentarz