Tytuł na ten tekst to nie mój pomysł, ale jednego z moich klientów. Zapytałem wczoraj pewnego scyzoryka o to, czego oczekuje odnośnie naszej współpracy. Po co to robi? Facet mówi, że chce dotrzeć do jobowego darknetu, bo widzi, że jego znajomi na LinkedIn cyklicznie trafiają na fajne stanowiska, a on tych ofert nie widzi. Nie on jeden tak ma…
Tutaj zaczyna się robić ciekawie. Bo oficjalny rynek pracy, ten z ofertami na portalach i automatycznymi mailami: „dziękujemy za aplikację ale odrzucamy twoje CV bo tak”, to tylko showroom. Witryna w IKEA. Ładnie podświetlona, tylko że nikt tam naprawdę nie mieszka. Prawdziwe życie toczy się gdzieś indziej. W podziemiach. W kanałach.
W rekrutacyjnym darknecie
To tam krążą informacje o rekrutacjach, których nigdzie nie zobaczysz. Tam headhunterzy szepczą jak nimfy u Słowackiego czy Mickiewicza: „Mam coś, ale tylko dla ciebie, skusisz się?”. Tam bossowie rozmawiają z byłymi współpracownikami: „Znasz kogoś dobrego? Ale takiego serio dobrego, a nie farbowanego lisa z LinkedIna?”.
To nie jest miejsce, gdzie aplikujesz. To miejsce, do którego jesteś zaproszony, albo teleportowany, jak Neo do Matrixa – tylko że zamiast Morfeusza dzwoni stary kumpel z korpo, bo wie, że robiłeś dobrą robotę i może dać sobie za ciebie rękę uciąć.
Bo marka osobista – nienawidzę tego słowa na równi ze strefą komfortu (tfu!) i rezonowaniem (aaapsik!), to nie wyglancowany profil na LIN, foto zrobione AI czy opisy które wymyślił ci pisarz CV, bo nie chciało ci się (nie miałeś odwagi!) zastanowić się nad swoją karierą.
Rekrutacje lubią ciszę
I właśnie dlatego tak wielu kandydatów gra w nie tę grę, co trzeba. Siedzą godzinami na portalach z ofertami pracy, tak jakby przenieśli się 15 lat wstecz i znowu byli juniorami. Frustrują się czekając na cud, a tymczasem prawdziwe rozdania za grube stawki idą bokiem.
A żeby było jeszcze ciekawiej – wejście do rekrutacyjnego darknetu nie ma jednego, uniwersalnego klucza. To nie loża masońska (chociaż czasem może ją przypominać). Tu liczą się relacje, odwaga, CRMowa rutyna, pracowitość i czasami – bezczelność. Nie musisz komplikować sobie życia i zbytnio intelektualizować tematu. CV nie musi być perfekcyjne profil też. Nie musi być kolorowe i nie musi mieć dwóch stron. To wygodna opcja sprzyjająca prokrastynacji i nie wykonywaniu prostych ruchów. Bo wystarczy:
- zadzwonić do kumpla, z którym robiłeś projekt pięć lat temu i zapytać, co u niego i czy kogoś nie szukają,
- napisać wiadomość do rekrutera, który kiedyś cię zignorował, ale teraz możesz być mu potrzebny,
- odezwać się do byłego szefa, nawet jeśli ostatnio widzieliście się w sądzie pracy.
Współczesny rynek raczej nie nagradza biernych czekaczy. Tu trzeba być jak John Wick czy brytyjskie SAS w Afryce Północnej – szybki, zwinny, konkretny, z własnym stylem, charakterem i bez strachu przed działaniem.
Sumienność rodzi pewność
Nie ma reguł i jednej właściwej ścieżki. Bywa, że trzeba włączyć tryb detektywa Columbo i trochę podigować rynek. Czasami walnąć jak Thor młotem w stół, a innym razem po prostu mieć szczęście. Ale jedno jest pewne – nikt nie zaprasza na pokera do rekrutacyjnego darknetu tych, którzy nie wychodzą z „szafy” (czytaj: strefy kom*tu).
Jeśli szukasz pracy i czujesz, że wszystko, co widzisz to jakieś piep*one kopiuj-wklej z ChatGPT, a nie realne oferty, to może czas przestać się oszukiwać i zejść pod powierzchnię?
Najlepszych jobów nie znajdziesz w ogłoszeniach. Nie zobaczysz ich w zakładce „Kariera”. Nie klikniesz „Aplikuj”. Bo fizycznie nie ma takiego miejsca. A co jest?
Relacje. Rozmowy. Zaufanie.
Polecenia, które krążą między ludźmi, zanim ktokolwiek zdąży opublikować ofertę.
Dlaczego headhunterzy tak działają? Czy są leniwi? Nie. Nie są głupi. Działają tak, bo:
- chcą uniknąć lawiny przypadkowych CV,
- nie chce im się bawić w żmudne procesy tylko są skupieni na wynikach,
- wolą kogoś z polecenia,
- poleca się tych, którzy nie rzucają słów na wiatr,
- czasami nie wiedzą jeszcze, że kogoś potrzebują – aż ktoś spadnie im z nieba,
- tak działa świat.
A Ty? Czekasz na ogłoszenie jak mannę z nieba czy budujesz relacje? Dajesz się poznać? Precyzyjnie komunikujesz to czego szukasz? Pytasz, zanim pojawi się potrzeba?
Ukryty rynek pracy nie jest dla wybranych
Jest dla tych, którzy działają aktywnie. Którzy rozumieją, że najlepsze oferty nie „wiszą” miesiącami na portalach. One krążą między ludźmi, bo ludzie rekrutują ludzi. Keep it simple!
Piotr Jabłoński
Piotr Jabłoński – od ponad 15 lat wspieram profesjonalistów w obszarze transformacji kariery i we wdrażaniu zmian zawodowych. Jestem autorem programu Job Hunter w ramach którego kompleksowo przygotujesz się do zmiany pracy i rozwiniesz sieć kontaktów z rekruterami w PL i EU. Rozważasz zmiany?
Skontaktuj się ze mną: https://cvexpert.pl/

Dodaj komentarz