Najnowsze wydanie

Korpo pasta: Rekrutacja klonów

Cześć mam na imię Piotrek i rekrutowałem klony. Klony, czyli ludzi, którzy robią dokładnie to samo tylko że w firmach z konkurencji. Rekrutacje klonów wymyślili pracodawcy nie rekruterzy. Obstawiam że jakiś kołcz z Ameryki nauczył ich tego jeszcze w latach 90. Według nich to niwelowanie ryzyka porażki rekrutacyjnej.

Na czym to polega?

Serkowcy i jogurciarze

Jeśli sprzedawałeś jogurty w firmie X i miałeś w tym jakieś osiągnięcia, to będziesz sprzedawał te same jogurty (tylko z innym logo) w firmie Y. Coś w tym jest. Prawo serii? Proste: jeśli sprzedawałeś serki wiejskie i startujesz w rekrutacji na salesa jogurtów, to już na starcie masz mniejsze szanse niż doświadczony jogurciarz.

Zapytasz czym różni się sprzedaż jogurtów od sprzedaży serków wiejskich? Przecież to jest to samo? Niekoniecznie. Jeśli klient życzy sobie zobaczyć jogurciarzy z listy top 10 firm to dostarczasz mu w pierwszej kolejności CV takich kandydatów. Milczysz i robisz co ci każą. Żadnych wynalazków na tym etapie, bo jeszcze wstrzyma rekrutację i nici z success fee, a $ musi się zgadzać.

Inne firmy rekrutacyjne, które równolegle rekrutują na to samo zlecenie, nie mają takich dylematów. Nie zadają głupich pytań. Kto pierwszy ten lepszy. Kto pierwszy, ten dostaje kasiorę.

Dopiero po tym jak klient obejrzy jogurciarzy i zaczyna grymasić (że drodzy i niemrawi), pokaż mu tych od serków wiejskich, mleka, masła i kefiru.

Uwaga! Twarde sery serwujesz w trzecim lub czwartym rozdaniu. Za duży wybór sprawi, że klient zwariuje i nikogo nie wybierze. Możliwe że awansuje kogoś z wewnątrz. Tego nie chcesz, bo wynegocjowałeś sobie sporą podstawę i musisz na nią zarobić.

W tym czasie robisz sobie melisę i cierpliwie czekasz na zmianę strategii poszukiwań. Firma prawdopodobnie postawi na zwiększenie innowacji i optymalizację kosztów zatrudniania.

Wiadomo że każdy serowy sales po cichu marzy o zmianie w kierunku kategorii jogurtowej. Jest też duża szansa, że doświadczenie zdobyte w trudnej branży serów twardych zaowocuje w jogurtach. Zespół stanie się przez to bardziej zróżnicowany, dynamiczny i innowacyjny. Mamy to!

Żywe kultury bakterii przyciągają i powodują, że taki kandydat jest gotowy zejść z oczekiwań finansowych i zmienić Bentleya na Octavię. Zrobi wszystko żeby pojawić się w jogurtowym świecie, bo to awans społeczny i milowy krok na szczeblach kariery. Jak stryjek na Podlasiu, przy święconce zapyta takiego zawodnika: – Rafałku czym się teraz zajmujesz?

To Rafciu będzie mógł z dumą odpowiedzieć, że przeszedł z serów w jogurty. Niektórzy członkowie rodziny zapytają co to są te jogurty, bo ser, to wiadomo, każdy zna. Nikt się nie będzie dziwił takiej zmianie, bo ile można sprzedawać to śmierdzące, spleśniałe paskudztwo?

Tak w dużym skrócie wygląda patologiczny mechanizm rekrutacji klonów, który trawi rynek i strawił moje ideały.

Klon poszukiwany

W tym tygodniu spotkałem się z sympatycznym człowiekiem, który rekrutuje handlowca do swojego zespołu. 

Mówi, że znalazł nieoszlifowany diament sprzedażowy. Kandydat, mimo że nie zna procesów w firmie, intuicyjnie się w nich porusza. Wysoka etyka pracy, doskonałe nastawienie, ogień w sercu. Jako manager widzisz w oczach wyobraźni rozwój takiego pracownika. Nie jest to twoja pierwsza rekrutacja i kiedyś też taki byłeś. Ktoś ci zaufał i dał szansę. Chcesz go zatrudnić, HR-y dogadane, potrzebujesz tylko zgody swojego przełożonego. Akcept wydaje się jedynie formalnością. I wtedy otrzymujesz ciężki nokaut, jak Andrzej w walce z Majkiem od tajgerów.

Góra banuje rekrutację, bo człowiek nie ma doświadczenia w jogurtach tylko w serkach w dodatku wiejskich! I weź tu bądź normalny. Cyrk na kółkach! Bierzesz coś na uspokojenie. Nie za dużo, bo jakoś musisz ogarniać.

Uświadamiasz sobie istotę problemu. Nie jest to twój cyrk i nie twoje małpy. To ty jesteś małpą. Musisz tańczyć jak ci zagrają i dostosować się – inaczej out. Pojawia się frustracja. Tłumisz ją. Z frustracji nic fajnego się nie urodzi…

W ciemno strzelam że firma na 95 proc. wybierze klona. Całkiem możliwe, że będzie to znajomy prezesa, który długo szuka pracy. Klon przyjdzie i zrobi dobre wrażenie. Prawdopodobnie szybko się wdroży, ale ta historia nie potrwa długo.

Jako ludzie mamy tendencję do szufladkowania. Generalizowania. Wrzucania w foldery. Potrzebujemy tej iluzji poczucia kontroli. Związku przyczynowo skutkowego. Jak A to B. Jeśli tworzysz muzykę techno, to nie wyda cię żaden housowy label. Jeśli rekrutujesz w branży IT, to jesteś przyspawany do branży IT. A co jeśli pewnego dnia obudziłeś się z myślą, że masz dość sprzedaży tego pieprzonego sera? Jeśli wydaje ci się, że mechanizmy sprzedaży w innych branżach są podobne, to jesteś w poznawczym błędzie i prawdopodobnie zderzysz się z HR-ową ścianą.

Korporacyjny beton

Nie bądź rekruterem klonów, bo to wypala i długoterminowo się nie opłaca. Bądź partnerem biznesowym dla klienta. Pokaż mu różne scenariusze i rozszerz jego perspektywę. Ci ludzie często nie mają pojęcia o rekrutacji i dają się oczarować tanim błyskotkom. To nie jest łatwe – łatwiej rekrutować klony, ale w dłuższej perspektywie nie służy to tobie, kandydatom i firmom dla których pracujesz. Wymaga to czasu, cierpliwości i doświadczenia. Umiejętności rozbrajania mentalnego betonu. Czasami takiego klienta lepiej skasować z CRMa. Oszczędzić sobie nerwów i wykorzystać ten czas na zdobycie nowych, bardziej otwartych i zdrowych firm.

Szkoda czasu na bicie się z koniem. Szkoda czasu na edukację betonu. Jeśli nie jest to sensowny człowiek z umiejętnością szerszego spojrzenia na biznes, a jedynie manager który myśli od Q1 do Q2, to walczysz z wiatrakami.

Wiem, że jeśli pracujesz w rekrutacyjnym korpo to wisi nad tobą target do zrealizowania. Nie masz czasu na takie pierdoły, tylko dostarczasz to czego chcą. Z miesiąca na miesiąc. Z kwartału na kwartał. Pytanie jak długo dasz radę to ciągnąć? Jakim kosztem? Może jednak to twoje pokolenie (niby spisane na straty) jest w stanie coś zmienić?

Spojrzenie z lotu ptaka

Często pracuję z ludźmi, którzy chcą taką zmianę w karierze przeprowadzić. Słucham ich i na początku nie chcę deptać ich marzeń. Powoli wyprowadzam ich z iluzji, a raczej robi to za mnie rynek pracy.

Nie twierdzę, że taka zmiana nie jest możliwa. Sporo w życiu już widziałem. Jak najbardziej jest. Idź z odwagą za marzeniami i najlepiej jak najszybciej zamień je w racjonalny plan działania. Żeby to było możliwe musisz dotrzeć do ludzi z otwartą głową. Którzy wychodzą poza schematy. Patrzą szeroko na biznes. Z lotu ptaku. Nie z okopu.

W Polsce jest relatywnie mało pracodawców. Pracodawców którzy są na tyle odważni, żeby wpuścić do firmy trochę powietrza, świeżej krwi i zróżnicować swoje zespoły. Większość to zbrojony, zachowawczy beton. I to nie tylko na prowincji, i nie tylko w branży budowlanej.

Przygotuj argumenty na rozbicie przekonań betoniarzy. Zawsze warto spróbować. Może mury runą, jak ten berliński. W końcu ktoś ci zaufa a ty dowieziesz.

Nastawienie, etyka i błysk

Po latach rekrutacji wiem jedno: kluczowe jest nastawienie i etyka pracy kandydata. Chęć nauki, otwartość, błysk w oku. Tacy ludzie długofalowo dobrze sprawdzają się firmach. Jeśli dodatkowo mają kredyt na 50 lat to jeszcze lepiej! Nie zastanawiaj się i bierz takich od razu! Wystarczy że ty jako pracodawcą, dasz im trochę przestrzeni i zaufania. Od czasu do czasu dorzucisz jakiegoś kudosa, wyrwiesz chwasty pojawiające się wokół.

Klony szybko się nudzą i szukają zmiany. Jeśli klon jest też gwiazdorem to jeszcze gorzej. Rozsadzi ci zespół od środka. Wyobraź sobie drużynę piłkarska w której gra jedenastu Cristiano Ronaldo. Taki dream team dobrze funkcjonuje tylko w wyobraźni dziecka. Takie eksperymenty już były (PSG) i wiadomo jak to się skończyło. Pucharu Ligi mistrzów nie było, a szejkowie złota nie szczędzili. Nie szczędzą też w swojej lidze naszpikowanej sfrustrowanymi gwiazdami. Tylko kto to ogląda? Chyba tylko oni, ale to temat na oddzielny wpis.

Bądź odważny. Who dares wins!

Piotr Jabłoński exMordorczyk, headhunter i konsultant kariery, który wielokrotnie już to wszystko rzucał, ale zawsze wraca do gry, bo coś każe mu to dalej robić (i nie jest to kredyt!).
Planujesz zmiany zawodowe? Skontaktuj się ze mną: https://cvexpert.pl/

Self made man

Dodaj komentarz