Politycy kłamią — to frazes tak wytarty, że już chyba przestaje dokuczać. Gros doniesień jest dzisiaj preparowanych i wypuszczanych w świat jako prawda ostateczna, często opatrzona partyjnym stemplem. Szum oszustw staje się więc coraz głośniejszy i obniża poziom debaty publicznej o kwestiach ważnych dla wszystkich – bez względu na poglądy, tożsamość, wiarę lub stanowisko. Przyzwyczailiśmy się jednocześnie, że ciszę nazywa się zamiataniem brudów pod dywan lub nabieraniem wody w usta.
Doprawdy, czy nieuczciwość jest wpisana w kod naszej tożsamości kulturowej? W szkole zrzynamy na żywca. W związkach łżemy w żywe oczy, znajomym je mydlimy. Prywatnie załatwiamy coś na lewo, w pracy kantujemy, a w weekendy bujamy, że wypiliśmy tylko jedno. Zastanawiam się, które oszustwa popełniane są pod każdą szerokością geograficzną, a które występują endemicznie pomiędzy Odrą a Bugiem?
Ściągać to oszukiwać
Zabawne, że szkolny termin ‘ściągać’ ma dla polskiego ucha wydźwięk niemalże neutralny, odrobinę żartobliwy, sugeruje ździebko odwagi i krzynę śmiałości. Co więcej, słowo to stało się sloganem i weszło na okładki pomocy naukowych, w których umieszcza się streszczenia lektur drukowane drobną czcionką i z oznaczeniem przecięcia na kartkach. Z drugiej strony, angielskie to cheat, oprócz ‘ściągać’, oznacza też ‘zdradzać, oszukiwać’ i jest tym samym upokarzającym odpowiednikiem czynu bagatelizowanego w polskim. Jednak założenie, że krajach anglosaskich samo ściąganie jest potępiane, wydaje się zbyt daleko posunięte. Ale czy na pewno?
Do paki za ten czyn?
Z raportu CBOS z 2005 r. wynika, że ponad połowa Polaków nie potępia ściągania na egzaminach.
Jak ma się polskie prawo do wspomnianego czynu? Ściąganie na egzaminie może wypełniać znamiona art. 272 Kodeksu karnego i podlegać karze pozbawienia wolności do trzech lat. Czyn ściągania ujęty jest także w Rozporządzeniu Ministra Edukacji Narodowej z 30 kwietnia 2007 r. Prawo prawem, mam jednak nieodparte wrażenie, że w Polsce panuje ciche przyzwolenie na ściąganie, a sięganie po narzędzia prawne w tej kwestii to u nas raczej wyjątek niż reguła.
Anglosasi sygnalizują
W Skandynawii i krajach anglosaskich ściąganie uważane jest za bezspornie naganne, a zgłoszenie egzaminatorowi, że ktoś ściąga nie jest postrzegane jako donosicielstwo. Nie oznacza to jednak, że Polacy oszukują częściej niż inni. Dr Katarzyna Cantarero w wywiadzie dla natemat.pl zaznacza, że Polacy kłamią podobnie często jak na przykład mieszkańcy USA. Pozostaje mi zaufać słowom ekspertki.
Istotne przyczyny
Dlaczego kłamiemy i oszukujemy? Jednym z motywów jest chęć uniknięcia konsekwencji swoich działań, zaniechania lub niewiedzy.
Kolejny motyw to pragnienie osiągnięcia celu, chęć podniesienia statusu społecznego, podbudowania ego lub wzbogacenia się z wykorzystaniem sprzyjających okoliczności.
Inaczej jest z kłamstwami altruistycznymi – są one podyktowane na przykład chęcią uchronienia kogoś innego przed krytyką lub nieprzyjemnościami. Często są usprawiedliwiane moralnie i nierzadko traktowane przychylnie. Kłamstwem altruistycznym byłoby zaproponowanie komuś wsparcia i ukrycie przy tym osobistych niedogodności z tego tytułu.
Rzecz jasna są jeszcze drobne kłamstwa. O tych pisałem w zeszłorocznym wrześniowym wydaniu Pełnej Kulturki (Kłamstewka).
Konstrukt twarzy
Jakby nie było, w kłamstwo wpisany jest element ochrony dobra własnego lub innych osób. Przychodzi tutaj na myśl społeczny konstrukt twarzy (concept of face). Odnosi się on do działań zmierzających do ochrony i utrzymania wizerunku, dobra, reputacji, honoru, moralności i oceny – własnych lub innej osoby.
Podczas interakcji międzyludzkich dochodzi do zjawiska negocjacji twarzy. Opisana przez Stellę Ting-Toomey teoria negocjowania twarzy mówi o tym, że obrana strategia (aby uchronić czy utrzymać twarz) uwarunkowana jest kulturowo. Odpowiednią strategię przyjmujemy więc w zależności od tego, jak wysoko stawiamy dobro innych względem własnego i tego, co dyktują nam normy kulturowe.
„Prawda” ma zaboleć
Trudno uwierzyć, że upolityczniona prawda (czytaj: kłamstwa) rozgłaszana jest z pobudek altruistycznych. Nikt nie chce, żebyśmy wspólnie głowili się nad tym, jak rozwiązać istniejący problem społeczny, ale żebyśmy utwierdzali się w przekonaniu, że ci z przeciwnego obozu maczali w czymś palce.
Konrad Krzysztofik
Dodaj komentarz