Kilka słów o szoku kulturowym zwanym aklimatyzacją i o jego odwrotności.
Powrót
Warszawa stała się moim domem – w niej utylizuję wszystkie zwiezione słoiki. Z sentymentem wspominam przeprowadzkę z Londynu trzy lata temu, która przebiegała następująco: upchać dekadę życia w Anglii do pudeł, pudła wrzucić wieczorem do dostawczaka, który ma jechać w kierunku Polski, a następnego dnia o świcie samemu do niej przylecieć. Po przylocie odebrać klucze do nowej przestrzeni, ugotować wodę na kawę w rondelku, odblokować telefon, dowiedzieć się jak rozliczać PIT, odebrać dowiezione pudła. Lecieć po plastry (bo pokaleczyłem się stłuczonymi w podróży szklankami). Odsapnąć, obserwować, spotkać z rodziną i nie stresować kończącym się holidejem.
Realizm
Zauważyłem, że już kolejna kasjerka, nie nawiązując kontaktu wzrokowego, niecierpliwie dopomina się decyzji: – Płaci kartą czy gotówką? Jedynie mężczyźni podają sobie rękę na przywitanie, a sąsiadka zamiast odpowiedzieć, że u niej dobrze, skarży się na nieuniknioną potrzebę wymiany biodra. Imponuje mi ten realizm. Zapuszczając korzenie zastanawiam się, na ile była mi ta ziemia znana jeszcze przed wyjazdem do Anglii…
Szok kulturowy
Podobno aż do 80 proc. osób osiedlających się poza ojczyzną przeżywa szok kulturowy. Szok kulturowy to przejaw zderzenia wpojonej kultury z kulturą kraju czasowego zamieszkania. Jednak nie spotkałem się jeszcze z osobą, która diagnozowałaby swój emocjonalny rollercoaster tym właśnie terminem.
Domyślam się, że samo sformułowanie „szok kulturowy” może być problemem. Niezręcznie przyznać, że jest się w szoku. Szok jest stanem nagłym, paraliżująco intensywnym, niespodziewanym i niepożądanym. Dramatyczny termin spopularyzował kanadyjski antropolog Kalervo Oberg.
Pozwolę sobie przechrzcić ten proces i nazwać go aklimatyzacją. Czas przechodzenia przez fazy aklimatyzacji zależny jest od wielu czynników – podobnie jak intensywność towarzyszących mu doświadczeń. Twierdzi się, że ostatecznie przechodząc wszystkie etapy aklimatyzacji, wypracowujemy w sobie umiejętność funkcjonowania w więcej niż jednej kulturze!
Aklimatyzacja
Wyróżnia się pięć etapów aklimatyzacji, którym towarzyszą następujące doświadczenia:
Ekscytacja – odkrywamy nowe otoczenie, wszystko nas interesuje, zachwyca. Podłapujemy pierwsze słowa w obcym języku, dowiadujemy się o ciekawych zwyczajach i poznajemy nowych ludzi, którzy w gruncie rzeczy wydają się do nas podobni.
Trud – zaczynamy dostrzegać coraz więcej różnic między własną kulturą a tubylczą, frustruje nas nieznajomość języka obcego. Mamy trudności z utrzymaniem kontaktu z lokalsami, załatwianiem formalności i negocjowaniem.
Apatia – doskwiera nam samotność i tęsknota za domem, rodziną, przyjaciółmi. Omijają nas wydarzenia rodzinne, z sentymentem wspominamy domowe przysmaki, tradycje i wartości.
Przystosowanie – zaczynamy przystosowywać się do życia na obcej ziemi. Zdajemy sobie sprawę, że nie sposób zrozumieć wszystkiego, co dzieje się wokół nas i funkcjonować w nowym otoczeniu jak lokalsi. Przyjmujemy, że tęsknota jest integralną częścią pobytu poza domem rodzinnym, uczymy się z tym godzić i otwieramy się na nowe relacje.
Yuppi (wielokulturowość) – przystosowaliśmy się do tego stopnia, że radzimy sobie w trudnych sytuacjach. Rozszyfrowaliśmy wzory zachowań tubylców, nasza intuicja pomaga nam nawigować w obcej kulturze. Mamy świadomość zarówno dobrych, jak i złych stron życia w nowym miejscu. Stwierdzamy nawet, że niektóre z rozwiązań sprawdziłyby się w kraju rodzinnym.
Inicjały wymienionych etapów układają się w mnemonik ETAPY, który możemy przywołać, przeżywając aklimatyzację. To przypomni nam, że każde doświadczenie jest jedynie fazą, przejściem z jednego stanu emocjonalnego w drugi. Każdy kolejny porządkuje poprzedni i stwarza dystans od tego, co już za nami.
Szok odwrócony
W komunikacji międzykulturowej mówi się także o odwróconym szoku kulturowym, którego doświadczamy po powrocie z dłuższego pobytu zagranicą. Moje doświadczenie związane z powrotem do Polski (opisane na wstępie) wpisuje się w tę teorię:
Radość – cieszymy się na powrót do domu, pragniemy zrobić rzeczy, które zwykle robiliśmy przed wyjazdem zagranicę, nie możemy się doczekać spotkań z przyjaciółmi i rodziną. Idealizując naszą kulturę, pamiętamy tylko radosne aspekty życia w miejscu, do którego wracamy.
Rozczarowanie – uświadamiamy sobie, że ludzie w międzyczasie się zmienili, otoczenie wydaje się trochę obce, a przyjaciele wytykają nam, że to my się zmieniliśmy. Zaczynamy zdawać sobie sprawę, że nie da się wejść do tej samej rzeki dwa razy. Sielanka powitań nie trwa długo, musimy wrócić do obowiązków.
Podsumowanie – uświadamiamy sobie, że pobyt za granicą wiele nas nauczył, pozwolił nam poznać fantastycznych ludzi. Czujemy dumę z tego, że nauczyliśmy się innej kultury, a wzmianki o niej w mediach poruszają nas i przywołują wspomnienia.
Czy wy również doświadczyliście aklimatyzacji?
W następnym wydaniu Pełnej Kulturki podpowiem, jak sobie z nią radzić.
Konrad Krzysztofik
Dodaj komentarz