Uciekinier z Mordoru

Nie miałam planu B

Anna Zbyszewska-Hryniewicz mówi, że jej pasją zawsze było gotowanie. W korporacji pracowało jej się bardzo dobrze, ale z czasem zaczęła odnosić wrażenie, że przestała żyć i zamieniła się w robota, który przestaje cokolwiek czuć. Do zmiany pchnęły ją wydarzenia w życiu osobistym. Założyła kulinarny koncept Cook Story by Samsung i teraz realizuje swoje kolejne biznesowe marzenia.

Mirosław Mikulski: Jak zaczęła się pani kariera zawodowa?

Anna Zbyszewska-Hryniewicz: Przez niemal 15 lat pracowałam w różnych korporacjach, a ostatnie dziewięć spędziłam w branży ubezpieczeniowej. Przez te wszystkie lata raz w miesiącu chodziłam na warsztaty kulinarne i uczyłam się gotować. Gotowanie zawsze sprawiało mi niesamowita frajdę. Od zawsze uwielbiałam zapraszać gości do domu i robić dla nich kolacje, po których każdy mówił, że pęka z przejedzenia. Miałam wtedy uczucie, że jestem naprawdę szczęśliwa.

Jak wyglądała pani droga do realizacji marzeń? 

Była bardzo długa, ponieważ w korporacji pracowało mi się znakomicie. Wspominam ten czas wspaniale, ponieważ każdy z etapów mojego życia miał swoje piękne strony, a praca w korpo dała mi warsztat i znajomości. Wydarzeniem, które popchnęło mnie do zmiany, była śmierć mojego ukochanego taty.

Pracując w korporacji nie byłam w stanie przeżyć żałoby po nim, ponieważ miałam zbyt wiele obowiązków i byłam pod silną presją. Byłam odpowiedzialna za dział transformacji, strategii, budżetowanie, kontakt z Polską Izbą Ubezpieczeń oraz przygotowywanie materiałów na zarządy i rady nadzorcze. Poziom odpowiedzialności jaki na mnie ciążył, był naprawdę gigantyczny. Zaplanowanie umycia samochodu w grafiku dnia było dla mnie wbrew pozorom dużym wyzwaniem.

Czasami miałam wrażenie, iż przestałam żyć i zamieniłam się w kukiełkę, która przestała cokolwiek czuć. Do tego zmienił się mój szef i nasza współpraca była wyzwaniem. W końcu się rozstaliśmy. Nie był to łatwe, ponieważ wszystkie najbliższe mi osoby były temu przeciwne i chciały abym za wszelką cenę została w świecie korpo. Ja jednak wiedziałam, że jeśli to zrobię, wyląduję na kanapie u psychiatry i przez pół roku będę patrzeć w sufit. Czułam, że ten etap mojego życia właśnie się zakończył.

Od razu wiedziała pani, czym się będzie zajmowała po odejściu z pracy?

Nie, wtedy nie miałam planu B. Pracowałam bardzo intensywnie i nie miałam pomysłu na własny biznes. Byłam ekstremalnie skupiona na realizacji bieżących zadań i odchodziłam z pracy bez gotowego pomysłu na życie. Skoncentrowałam się na tym, żeby odejść z klasą i wynegocjować jak najlepsze warunki, by kupić sobie czas i znaleźć nowy pomysł na siebie. To był bardzo trudny okres, bo nie wiedziałam, co będę robić dalej. Odprowadzałam dziecko do przedszkola, gotowałam obiady i nie zmuszałam się do niczego. Dostałam kilka propozycji pracy, ale ostatecznie nie zdecydowałem się na żadną z nich. Stwierdziłam, że życie samo przyniesie rozwiązanie. I tak się stało.

Jak do tego doszło?

Spotkałam się ze swoim kuzynem, który zaproponował mi pracę. Zapytał mnie czym chciałabym się zająć. Odpowiedziałam, że kuchnią. I tak od słowa do słowa przeszliśmy do konkretów. Bardzo mi pomógł skrystalizować mój pomysł, bo choć kochałam gotowanie, wiedziałam, że nie porwę się na otwarcie kawiarni lub restauracji. Po prostu się na tym nie znałam. Wiedziałam jednak, że to ma być związane z gotowaniem oraz inspirowaniem innych, bo przez wiele lat byłam szefem działu szkoleń i wspominam ten okres wspaniale. Chciałam połączyć wszystkie moje pasje w sposób biznesowy. Trwało to wiele miesięcy i po drodze było wiele zakrętów, ale się udało.

Jak wyglądało pani pożegnanie z pracą?

Mój ostatni dzień w korporacji to był początek października a Cook Story by Samsung otworzyło swoje podwoje w sierpniu następnego roku. Musiałam się nauczyć, jak założyć firmę i nią zarządzać oraz ogarnąć różne sprawy, o których w korporacji nie miałam zielonego pojęcia. W korpo jak miałam kłopoty z komputerem, to dzwoniłam do help desku, a tu ze wszystkim musiałam sobie radzić sama.

Mimo tego, że planowałam i budżetowałam na trzy lata do przodu, nagle okazało się, że muszę przenieść się do innego świata. To nie jest ani szybkie, ani łatwe. Najważniejsze jest to, żeby być pewnym, że nawet w najtrudniejszym momencie zawsze damy sobie radę. Trzeba zaufać życiu.

Na jakim etapie życia zawodowego jest pani obecnie?

Bardzo dobrym. Cook Story by Samsung jest oparty na dwóch nogach. Pierwsza to prowadzenie flagowego showroomu produktów AGD marki Samsung. Muszę powiedzieć, że obecnie jest to jedyny tego typu koncept w Polsce i szalenie się rozwija. Mamy ochotę robić to dalej wspólnie z firmą Samsung w nowych lokalizacjach. Cook Story to miejsce premium, w którym doradzamy naszym klientom w doborze odpowiedniego sprzętu do ich wymarzonej kuchni. Samsung po pięciu latach współpracy przedłużył z nami umowę na kolejne lata. Nasz salon przeszedł niedawno rewitalizację i wygląda jeszcze piękniej niż na początku. Jak do niego wchodzę, uśmiecham się od ucha do ucha. Druga noga naszego konceptu to organizacja szeroko rozumianych eventów kulinarnych. Ponad 80 procent naszych przychodów to imprezy dla firm. Zorganizowaliśmy ich już ponad tysiąc, więc mogę powiedzieć, że mamy w tym doświadczenie.

Dodatkowo tak mnie wciągnął ten świat jedzenia, że zdecydowałam się spełnić kolejne marzenia i założyłam sieć własnych restauracji, które fajnie się rozwijają i mam nadzieję, że będzie tak dalej. Restauracje nazywają się „BaliBali Bistro”, ponieważ kocham kuchnię azjatycką i Azję. Każdego dnia wychodzę z mojej strefy komfortu, cały czas się uczę i rozwijam. Szukam nowych mentorów biznesowych, inspiracji kulinarnych, biznesowych i życiowych. Jestem w życiu fajnym momencie i wiem, że to co najlepsze, jest jeszcze przede mną.

Mirosław Mikulski

Dodaj komentarz