Korpomama

Niebieska rura, motyl i chat

Historia wydarzyła się kilka lat temu. Spacerując po parku z córką, zobaczyłyśmy wystające z ziemi niebieskie rury. Takie, których się używa do prowadzenia kabli. Na ten widok moje dziecko z wielkim przekonaniem stwierdziło, że to winda dla motyli. Moje zdziwienie było duże: – Jak to: dla motyli? Ona na to, że normalnie, że tymi rurami motyle podróżują ze swojego świata.

A że takie historie są dla mnie jak miód na serce, bo uwielbiam dziecięcą wyobraźnię, drążę temat dalej. Więc zaczyna opowiadać. Te rury prowadzą do świata motyli i jak motyle chcą się przenieść między swoim światem a naszym, to nimi podróżują. Ten świat jest głęboko w ziemi. Mogą tymi rurami podróżować po całym świecie.

Mówiła to powagą i przeświadczeniem, że tak jest. Z wielką przyjemnością słuchałam jej opowiadania. Zachęcam ją nieprzerwalnie do wymyślania historii – tym bardziej, że nie tak dawno powiedziała, że się boi, że te historię się jej skończą w głowie. Z pewnością – skończą się, ale wtedy, kiedy przestaniemy ich używać. Bo nie wiem, czy wiecie, że z kreatywnością jest jak z miłością: im bardziej ją dzielimy tym bardziej się mnoży.

Wracając do niebieskich rur i motyli: postanowiłam pogłębić temat, bo skądś jej się to wzięło. Żadnych książek o podróżujących motylach sobie nie przypominam, filmów też nie. I nagle niczym objawienie spada na mnie zabawka: niebieski słoń i trąba! Córka miała kiedyś słonia z długą trąbą z niebieskiej foli. Słoń dmuchał powietrzem, powodowało to ruch w trąbie i wylatywały z niej… nie co innego jak – ta dam! – motyle.

Kolejna powiązana scena: idąc kiedyś do przedszkola, zobaczyłyśmy jak robotnicy wkopywali nowe niebieskie rury i wyleciały z nich, jak zapewne już się domyślacie, motyle!

I tak oto w mózgu mojego dziecka zapisała się ścieżka neuronowa, że niebiskie rury są portalem podróży dla motyli. Reszta historii powstała w jej wyobraźni, ale zaczątkiem były niebieskie rury z których wylatują motyle, które widziała w realu i. Wiosek jest prosty: to są windy dla motyli.

Piękne to i straszne, bo tak samo działa w naszych dorosłych głowach. Jeżeli spotkamy się kilka razy z pewnym stwierdzeniem, uznajemy je za prawdę, nie sprawdzając źródła informacji. Szczególne zagrożenie widzę w fakeach, które zewsząd nas otaczają. A także w chacie GPT, który – mam wrażenie – działa jak moje kilkuletnie dziecko. Coś tam „wie”, resztę sobie „wymyśli”.

Nie dalej jak wczoraj spytałam o pewien wątek z książki Coveya, który uleciał mi z głowy. Czat odpowiedział nieprawdą – tego, co napisał, nie było w książce. Dopytałam, czy to jest informacja z książki, czy sam to wymyślił. No i co? Oczywiście odpowiedział, że jestem bystra i że tego nie ma w książęce, ale biorąc pod uwagę to, o czym Covey pisze i łącząc to z moim pytaniem, algorytm „wywnioskował”, że takie ćwiczenie Covey mógłby napisać.

Niczym moje dziecko – motyle podróżują niebieskimi rurami i koniec. Dlatego sądzę, że z nowymi technologiami jest jak z podróżami: kształcą wykształconych.

Dorota Dabińska-Frydrych

Dodaj komentarz