Nigdy nie jest tak, że musi wydarzyć się coś wielkiego, żeby wszystko zmienić. Zwykle są to najdrobniejsze szczegóły, nieodwołalnie podgryzające równowagę wszechświata, gdy ty koncentrujesz się na szerszej wizji – Sarah Dessen.
Przeszliście z nami cały cykl o przywództwie służebnym, a właściwie o cechach charakteryzujących ten rodzaj przywództwa. I pewnie wielu z was (tak jak mnie) dręczy pytanie „I co dalej?”. Szczerze powiedziawszy: nie wiem.
A jakie są Wasze oczekiwania? Chcielibyście dowiedzieć się, co zrobić, by stać się liderem służebnym? Jak zacząć? Czy istnieją jakieś ćwiczenia, zadania, sprawdzone praktyki?
Czy może chcecie poznać przykłady osób, które tak działają? Które posiadły opisane wcześniej umiejętności i z sukcesem wdrożyły je w życie? Chcielibyście na ich przykładzie dokonać przemiany w swoim sposobie zarządzania?
Jeśli tak, opowiem wam jak możecie to osiągnąć.
Jak to zrobić?
Najprościej, jeśli przez proces transformacji przejdziecie podczas szkolenia, przy wsparciu coacha bądź mentora. Zapytacie, dlaczego tak? Bo każda zmiana jest kosztowna i bolesna. Niesie ze sobą ryzyko. Nawet tak błaha zmiana, jak rozpoczęcie regularnej aktywności fizycznej.
Przyjrzyjmy się temu bliżej. Najpierw powstaje potrzeba zmiany. Świadomy wybór. Potem poszukiwanie rodzaju sportu, który by nam odpowiadał i wybór trenera lub siłowni. Dzień, w którym rozpoczynamy pierwsze zajęcia. Wysiłek, zmęczenie, ból, walka ze sobą o to, by wytrwać do końca. Mnóstwo wątpliwości związanych z efektem końcowym. I w końcu zmiana się dokonuje. Może się nam podobać i będziemy czuć satysfakcję, że jej dokonaliśmy, że osiągnęliśmy coś, o czym marzyliśmy. Lub możemy poczuć się rozczarowani i zniechęceni. Nierzadko na zawsze.
Wsparcie trenera, który swoim doświadczeniem będzie ograniczał ryzyko porażki, zwiększy naszą satysfakcję z dokonanej zmiany.
Transformacja w przywódcę służebnego wymaga wielu wyrzeczeń i pracy nad kwestiami, które mogą okazać się dotkliwe i nieprzyjemne. Dzieje się tak dlatego że cała przemiana koncentruje się na was, waszym wnętrzu i wartościach, którymi kierujecie się w życiu. A przede wszystkim na intencji, którą jako ludzie musicie w sobie odkryć.
- Pierwszy krok
to poznanie swojego powołania lub też odpowiedzi na pytanie „po co chcę to robić?”. Jeżeli nie jesteście jeszcze świadomi swojej życiowej misji – np. z racji zawodu lub wyznania – zachęcam do zapoznania się z ideą „Golden Circle” Simona Sinka, opisaną w książkach: „Zacznij od dlaczego” i „Znajdź swoje dlaczego”. - Drugi krok
to identyfikacja, czy w odkrytej misji znajdujecie cokolwiek, co jest spójne z główną ideą przywództwa służebnego – czy jest w niej element służenia innym. Czy wasze „dlaczego” opiera się na bezinteresownym wspieraniu innych? Czy jest waszą intencją i wewnętrznym kompasem jest pomaganie innym w stawaniu się lepszym człowiekiem? - Trzeci krok
to rozpoznanie swoich mocnych stron i tych cech osobowości, które będą was wspierać w transformacji. Praca z talentami pomaga odkryć cały arsenał narzędzi, które wzmocnią wasze poczucie wartości i skrystalizują cele, które powinniście osiągnąć w pierwszej kolejności. - Czwarty krok
to praca nad swoją ciemną stroną – nad ego. Nasze ego może być nie wywyższające się, dobrze zbalansowane, umiejące stawiać granice. Może być też dominujące lub zupełnie zapomniane i zaniedbane. Skrajności są niepożądane i każda z nich wymaga innego rodzaju pracy nad sobą.
Kolejne kroki
to świadome rozwijanie inteligencji emocjonalnej i duchowej. Wierzcie mi, jeżeli uczciwie przejdziecie drogę krokami od pierwszego do czwartego, to kolejne przystanki na waszej drodze do transformacji ukażą się wam same.
Każdy z nas jest inny. Każdy potrzebuje wskazówek i przewodnika. Znajdźcie swojego, który ukaże wam wasze własne piękno i moc, która w was tkwi.
Dodaj komentarz