Znajomość z poznanymi na koncercie chłopakami nieoczekiwanie ma obiecujący ciąg dalszy.
Karola wróciła z łazienki z pomalowanymi na czerwono ustami i poprawionymi włosami. Zeszłyśmy do salki w piwnicy, w której mieściła się mała scena. Trochę ludzi już siedziało, sporo dochodziło. Większość z alkoholem w dłoniach. Usiadłyśmy na końcu.
Tuż przed rozpoczęciem koncertu tych dwóch gości, których spotkałam przy barze, weszło do sali. Rozejrzeli się i ruszyli w naszą stronę. Przez chwilę pomyślałam „nie!”, ale spojrzałam jeszcze raz w stronę wysportowanego gościa i uznałam, że to odchudzanie doskonale mu wyszło, więc nie ma co wybrzydzać.
– Wolne? – zapytał, wskazując miejsca obok nas.
– Tak – odpowiedziała szybko Karolina.
Koncert rozpoczął się z lekkim opóźnieniem. Na scenę wyszła grupa ludzi, którzy sprawiali wrażenie, jakby dopiero rozpoczynali karierę muzyczną. Spośród sześciu piosenek, które zagrali, tylko jedna nadawała się do słuchania. Teksty nawiązywały do bieżących wydarzeń politycznych i wojen na świecie.
– Jeden z nich to mój kolega ze studiów. Znam ich wszystkich. A tak właściwie to jestem Daniel – szepnął do mnie ten wysportowany.
Po zakończeniu koncertu i dość cienkich brawach weszliśmy na górę.
– To co, może drinka? – zaproponował kolega wysportowanego.
Z braku innych pomysłów zgodziłyśmy się. Lokal był wypełniony tłumem ludzi i brakowało wolnych stolików. Zajęliśmy miejsce przy barze i zaczęliśmy rozmowę. Daniel od sześciu lat kończył studia na politechnice, a wcześniej dwa lata studiował w Wojskowej Akademii Technicznej. Jak stwierdził, odkąd zaczął pracę na pełny etat, to nie wie, czy w ogóle je skończy. Ćwiczenia wypełniały mu cały wolny czas, a utrzymanie kondycji było dla niego jednym z najważniejszych życiowych priorytetów.
– To ciężka praca nad mięśniami, ale przede wszystkim nad charakterem. Trzeba mieć zajebiście dużo silnej woli. Mogę ci pomóc, jeśli chcesz na przykład wyrzeźbić brzuch. Trochę się na tym znam, dużo czytałem, nawet zastanawiałem się, czy nie zostać trenerem personalnym – Daniel spojrzał na mnie pytająco, ale zignorowałam tę propozycję. Tak, wiem, lenistwo nie powinno być wyjaśnieniem czegokolwiek, ale trudno.
Po kolejnym drinku wymieniliśmy się kontaktami i opuściłyśmy lokal. W mieszkaniu prawie usnęłam w wannie. Zmęczenie po całym dniu i alkoholu dały się we znaki. Po kąpieli weszłam do łóżka. Jestem słaba – pomyślałam, spoglądając na zegarek. Jest zaledwie pierwsza w nocy, a ja ledwo żyję. I my, słabi ludzie, chcemy podbijać kosmos! Na dobranoc dostałam wiadomość od Daniela. Zapytał, czy dotarłyśmy bezpiecznie i czy możemy się jeszcze spotkać. Przez kolejne dni pisaliśmy na Messengerze, zawsze pytał, jak minął mi dzień oraz wysyłał wiadomość na dobranoc. To było miłe, naprawdę miłe. Z tego pisania wyszło wspólne wyjście w piątek.
– Podwójne randki są dla gimnazjalistów. Ostatni raz byłam na takiej w szkole: wyjście do kina, gdzie główną atrakcję stanowił popcorn – skwitowała pomysł wspólnego wyjścia Karola. Jednak po krótkich negocjacjach i wobec braku innych planów na piątek zgodziła się.
Nasze spotkanie rozpoczęło się niewinnie. Na przywitanie Daniel pocałował mnie w policzek i odsunął krzesło, abym mogła wygodnie usiąść. Rozmowa toczyła się w swobodnym tonie. Okazało się, że wszyscy jesteśmy korporacyjnymi szczurami niskiego szczebla, a Mordor to nasz drugi dom. Jeszcze przed skończeniem pierwszego drinka Daniel zapytał, czy zamówić mi to samo. Przytaknęłam głową na znak zgody
– Pizza i piwo u nas. – Daniel zaproponował imprezę w mieszkaniu, które wynajmowali z Arkiem. Jak się okazało, było to niedaleko, więc przeszliśmy się spacerem.
– Łukasz już pewnie śpi. To mój współlokator – stwierdził Daniel, wprowadzając nas do kuchni. Zamówiliśmy pizzę, ale zanim dotarła, wypiłam już całe piwo.
Arek oprowadzał Karolę po mieszkaniu. Wynajmował je od studenckich czasów. Umeblowanie pochodziło wprawdzie z lat dziewięćdziesiątych, jednak świetna lokalizacja i niski czynsz rekompensowały staromodny wystrój.
(cdn)
Aleksandra Tabor
Dodaj komentarz