Korpolife

Singielka w korpo: Nowy projekt

W czasie, gdy menagerka Ani ucieka na ciążowe zwolnienie, prezes przedstawia pracownikom nowe pomysły na firmę. Kto przejmie obowiązki Magdy i zostanie kierownikiem jednego z dużych i trudnych projektów?

Wjechałam na siódme piętro szklanego biurowca. Usiadłam przy biurku i wyciągnęłam posiłek, kupiony pośpiesznie w sklepie. Koleżanki obok mnie spojrzały z mieszanką zazdrości i politowania na mój rogalik z czekoladą. Otaczali mnie ludzie, którzy zdrowo się odżywiali, męczyli się na diecie zasadowej, diecie pudełkowej, poście Dąbrowskiej, popijali czystek… W skrytości ducha marzyli o czymś kalorycznym, ale starali się być fit. Pochłonęłam rogala i wyrzuciłam opakowanie pod biurko, gdzie zazwyczaj stał kosz. Tym razem nie stał.
– Dbamy o środowisko, teraz kosze są w kuchni – poinformowała mnie Agata.
– Ja wyciągnęłam pudełko po papierze ksero – dodała koleżanka.

Jednym z filarów naszej firmy było dbanie o środowisko, dlatego kosze zostały wymienione na ekowyspy.
Za radą Agaty poszłam do pomieszczenia z drukarkami. Wyjmując pudełko, usłyszałam:
– Na naszym piętrze wszyscy już rozebrali pudełka, może coś u was zostało?
– Sam zobacz – odpowiedziałam. Dawida poznałam już wcześniej, ale nie widywaliśmy się zbyt często.
– Może po prostu nie śmieć, nie będzie ci potrzebne pudełko na śmieci. Koniec z batonikami – próbowałam zażartować.
Uśmiechnęłam się, chwyciłam pudełko i wróciłam do biurka.

Tuż obok mnie siedziała Agata; chociaż pracowałam w tej firmie już prawie pół roku, nadal nie wiedziałam, czym ona się zajmuje. Za nią siedział Radek, który był rzecznikiem prasowym, oraz Dagmara. Agata wyraźnie chciała mi coś powiedzieć.
– Wiesz, że Magda już nie wróci? Rozmawiałam z nią przez telefon. Przedłużyła zwolnienie i na pewno będzie ciągnąć L4 aż do macierzyńskiego.
Magda była kierownikiem jednej osoby – mnie. Takie małe twory w korporacjach są częste i chociaż stanowiło to przedmiot żartów. Miesiąc temu ze wszystkich kierowników w firmie to właśnie ona została mianowana na lidera jednego z projektów – serwisu dla klientów indywidualnych i firmowych. Od razu napisałam do Dawida, a on zapytał, jaki to będzie miało wpływ na pracę przy projekcie; aby nie plotkować na służbowych mailach, przeszliśmy na Messengera.

Następnego dnia w pracy odbyło się spotkanie wszystkich pracowników firmy. Z Agatą weszłyśmy do dużej sali konferencyjnej wypełnionej pracownikami. Dyrektor naszego działu, Izabela, rozmawiała z mężczyzną w garniturze; to był prezes. Wyglądali na zadowolonych. Po chwili, prezes rozpoczął swoje wystąpienie:
– Każdy żołnierz nosi w swoim plecaku buławę, jak powiedział Napoleon. Każdy z nas jest twórcą naszego wspólnego sukcesu i ma szansę na indywidualny sukces. Waszą ciężką pracę widać po dobrych wynikach naszej firmy.
Na ogromnym ekranie ukazały się cele sprzedażowe na kolejne pół roku.
– Wierzę, że z takimi doświadczonymi ludźmi, jak wy, na koniec roku osiągniemy nasze cele – ciągnął dalej prezes. – Chciałbym wspomnieć o kluczowych inicjatywach. W księgowości przechodzimy na elektroniczny obieg faktur, a w komunikacji stworzymy serwis dla klientów indywidualnych i firmowych.
W tym momencie Izabela spojrzała na mnie. Zmarszczyłam brwi. Po półtorej godzinie stania rozbolały mnie nogi. Z ulgą wróciłam do biurka.

Po chwili pojawiła się wiadomość na Messengerze:
Dawid: I jak? Jesteś podbudowana i zmotywowana do pracy?
Ja: Jak zawsze. A ty?
Dawid: Osoba odpowiedzialna za ten projekt będzie miała prze…
Ja: To nie jest mój problem, tylko osoby, która przyjdzie na zastępstwo za Magdę.
Dawid: Jasne, spychologia to jedno z głównych praw w korporacji.
Ja: Nie o to chodzi, po prostu nie znam się na tym.
Dawid: Szacun! Nie słyszałem, aby ktoś przyznał się w tej firmie, że czegoś nie wie.

Usłyszałam cienki głos:
– Z kim tak piszesz? – to była Agata.
– Z Dawidem ze wsparcia sprzedaży. Pyta, czy wiemy, kto będzie zastępował Magdę.
– Rozmawiałam z Izabelą. Pewnie mnie wyznaczy na kierownika projektu.
– Masz doświadczenie przy takich serwisach? – zapytałam.
– Mam doświadczenie w pracy w tej firmie.

Agata pracowała w firmie od ośmiu lat na stanowisku specjalisty. Wydawało mi się, że już dawno powinna awansować lub zmienić pracę.
(cdn)

Aleksandra Tabor

Fragment powieści Aleksandry Tabor pt. „VIR” – o singielce pracującej w warszawskim mordorze. Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Novae Res.

Dodaj komentarz