Korpolife

Singielka w korpo: Temat superważny

Aneta, kierowniczka działu wsparcia sprzedaży, nie ma pojęcia o nowym projekcie. Dzięki temu Ania ma częstsze kontakty z Dawidem, który w końcu proponuje spotkanie po pracy. Jednak pierwszy był Sebastian o urodzie Redforda…

Po tygodniu sytuacja była napięta. Projekt, choć dopiero w początkowej fazie – stanął. Napisałam obszernego maila do Anety, kierowniczki działu wsparcia sprzedaży, aby wypowiedziała się w tematach związanych z planowanym serwisem klienta. Aneta nie grzeszyła bystrością. „Piszę do ciebie wolno, bo wiem, że wolno czytasz”. Nie, tak do niej nie napisałam, chociaż bardzo chciałam. Na mojego maila odpowiedziała, że koniecznie trzeba się spotkać. Temat, jak widać, był dla niej superważny. Na spotkaniu Aneta pojawiła się z Dawidem. Po chwili zorientowałam się, dlaczego przyszła z obstawą. O niczym nie wiedziała, chociaż miał być to dla niej dodatkowy kanał sprzedaży. Cały projekt widziała tylko jako dodatkową pracę.
– Dobrze, to czy wy już wiecie, co trzeba robić? Jakie są kolejne kroki? – zapytała Aneta pod koniec spotkania.
– Tak, trzeba zebrać i spisać zakres danych z naszej oferty wyświetlanej w strefie klienta. To będzie ważne dla IT, aby zaprojektować połączenia z naszymi systemami – odparł spokojnie Dawid.
– No dobrze, ale ty nie będziesz miał czasu na to wszystko. Masz inne zadania – stwierdziła wyniosłym tonem. – Czy ktoś od was będzie mógł się tym zająć? – Aneta bardzo nie chciała, aby jej zespół przejął to zadanie.
– Póki co jestem sama, Magda przebywa na zwolnieniu lekarskim. Ponieważ oferta naszych produktów to wasz obszar, będziecie najlepiej wiedzieli, jaki zakres danych jest potrzebny.
– Myślę, że będę mógł usiąść do tego w przyszłym tygodniu – stwierdził Dawid.
– No dobrze. Tak zróbmy, bo widzę, że nie ma innego wyjścia – prychnęła wyraźnie niezadowolona Aneta.

Wtedy jeszcze tego nie wiedziałam, ale rozpoczął się dla mnie najbardziej męczący okres w tej firmie. Za nadgodziny nie płacili, a o „zadaniowym czasie pracy” krążyły żarty na korytarzach. W tym czasie byłam też najmłodsza w zespole i nie miałam doświadczenia w pracy projektowej.

Po kilku kolejnych dniach korespondencji w tematach projektowych Dawid wysłał mi link do remiksu tematu muzycznego z filmu Interstellar. Chwilę rozmawialiśmy na Messengerze. Aż nagle wypalił:
Dawid: Będę biegał, nawet już zacząłem krótkie dystanse… Może nawet pobiegnę w maratonie.
Ja: Nieźle, a co z batonikami o godzinie piętnastej? Będą tęsknić za tobą.
Dawid: Ha, ha. Trudno. To moje zadanie od coucha. Zadanie na najbliższe pół roku i dłużej.

Mało wiedziałam o życiu prywatnym Dawida, ale w trakcie rozmowy okazało się, że couchem nazywał psychologa. Często rzucane przypadkiem słowa odkrywały jego życie osobiste. Chociaż był jeszcze przed trzydziestką, zdążył spłodzić dziecko, ożenić się i rozwieść (szybki z niego facet!). Była żona wyjechała z synkiem do innego miasta i widywał się z nim raz na dwa tygodnie. Być może te przeżycia spowodowały, że zdecydował się na terapię.

– Co robisz wieczorem? – zapytał Dawid.
– Umówiłam się ze współlokatorką. Jeśli chcesz pogadać, to chodźmy teraz na kawę.
– Kawa to trochę za mało. Chciałbym dłużej pogadać, lepiej cię poznać…
Nie byłam pewna, o co chodziło Dawidowi, ale zgodziłam się.
– Jasne. Wygospodaruję jakiś wieczór.

***

Po kilku dniach Sebastian napisał do mnie wiadomość: „Nie mogłem przez ciebie spać”. Uśmiechnęłam się na te słowa. Czasami pisywaliśmy do siebie wieczorami, i w końcu umówiliśmy się po pracy do jednego z barów na Nowogrodzkiej. Gdy zobaczyłam go w świetle trwającego jeszcze dnia, aż przygryzłam wargi. Przysięgam, wyglądał jak młody Robert Redford, tylko włosy miał ciemniejsze. I ten uśmiech! Och, trafiło mi się jak pijakowi fucha w gorzelni. Długo gadaliśmy o życiu, pracy, podróżach.
– Co z twoją ostatnią dziewczyną? Rozmawiasz z nią jeszcze? – odważyłam się zapytać po drugim kuflu piwa.
– Tak. Wysyłamy sobie SMS-y z życzeniami na święta, ale to zamknięty temat.
– Dobrze… Dobrze wiedzieć, że nie masz ogona.
– Zdecydowanie nie mam. Wiesz, jak to jest. Szukałem dziewczyny swoich snów, a przytrafiały mi się koszmary. Nie zrażam się jednak i szukam dalej – powiedział to, patrząc mi w oczy.
(cdn)

Aleksandra Tabor

Fragment powieści Aleksandry Tabor pt. „VIR” – o singielce pracującej w warszawskim mordorze. Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Novae Res.

Dodaj komentarz