Uciekinier z Mordoru

What The PHOX!

Mordor nie ma przed nim żadnych tajemnic, bo w korporacjach pracował ponad 20 lat. Dziś Piotr Kowalczyk całe swoje serce wkłada w PHOX – pierwszą w Polsce platformę do elastycznego wynajmowania telefonów.

Ewa Korsak: Pogadamy o twojej ucieczce z Mordoru?

Piotr Kowalczyk: Ucieczce? Jestem finansistą, lubię porządek, gdy zgadzają mi się pasywa i aktywa. Także w życiu. Nigdy więc nie uciekam i nie rzucam wszystkiego. Planuję, zmieniam, wybieram najkorzystniejsze warunki.

Zatem świat korporacji to dla Ciebie chyba idealne środowisko?

Odnajdowałem się w nim bez problemów. Skończyłem Szkołę Główną Handlową i właściwie z marszu wszedłem do świata dużych firm. Szczerze mówiąc nie widziałem dla siebie innej ścieżki. Szkoła i kierunek moich studiów – finanse i bankowość – bardzo mocno określiły przyszłe miejsce pracy.

Od czego zacząłeś karierę zawodową?

To był początek nowego millenium. Na rynku od jakiegoś czasu działała już firma Provident. Zostałem w niej zatrudniony do zupełnie niekreatywnej pracy – miałem robić przelewy na konta bankowe dla przedstawicieli handlowych Providenta. Znużony tą powtarzalnością, w półtora roku stworzyłem system, który właściwie robił robotę za mnie. Wykorzystałem fakt, że w Polsce właśnie rozwijała się bankowość internetowa, użyłem kilku mechanizmów technologicznych, porozmawiałem z bankami i – udało się. Zawsze lubiłem szukać rozwiązań.

Zresztą w kolejnych firmach współpracowałem z osobami odpowiedzialnymi za tworzenie produktów i z działami kreatywnymi. Moim zadaniem była ocena, czy ich pomysły przyniosą firmie zysk, a potem przekonanie zarządu, że warto w nie zainwestować.

Mówisz o firmach z branży telekomunikacji, prawda?

Tak, okazała się dla mnie strzałem w dziesiątkę. Trafiłem na fantastyczny czas – złota era telekomunikacji na początku XXI wieku. Zacząłem pracę w Play. Firma zatrudniała świetnych specjalistów, miała jasno określoną wizję rozwoju i naprawdę świetne pomysły. Konkurencja najpierw oglądała się za siebie, obserwując jak ich gonimy, a potem widzieli już tylko nasze plecy. Pracowałem również w T-Mobile, Premium Mobile… Lubię telekomy, to branża bliska ludziom, bo każdy przecież korzysta z telefonu.

Dziś rozwijasz tę branżę już nie w korporacji. Skąd pomysł na startup?

Pewnego dnia zadzwonił do mnie kolega i powiedział, że jest pewna firma, że szukają speca od finansów, że mają taki pomysł i zapytał na koniec – czy miałbym ochotę spróbować? A że jestem człowiekiem, który musi sobie wszystko obliczyć, przysiadłem i popatrzyłem na cyfry. Było na tyle OK, że pomyślałem: czemu by nie? Wszedłem w to. W to, czyli w PHOX.

Zapytam waszym hasłem reklamowym, bo bardzo mi się podoba: What the PHOX? O co chodzi w wynajmowaniu telefonów?

PHOX, czyli wynajem smartfonów, działa na takiej samej zasadzie, jak wynajmowanie samochodu, roweru czy subskrybowanie Netflixa. Wynajmujemy najnowsze modele iPhone’ów i Samsungów, ale też używane, odnowione egzemplarze.

Chcemy, żeby telefony wracały do kolejnych użytkowników, zamiast lądować w czeluściach szuflad. Bądźmy szczerzy: one nigdy już stamtąd nie wychodzą! U nas dostają nowe życie – sprawdzamy ich funkcjonalności, wymieniamy zużyte komponenty na oryginalne części – wyjątkiem jest bateria, bo tutaj stosujemy certyfikowane zamienniki. Ponadto czyścimy pamięć z wszelkich danych cyfrowych.

Czy to jest bezpieczne? Eksperci mówią o tym, że nawet skasowane dane da się odzyskać.

Kasowaniem danych w smartfonach zajmuje się certyfikowana firma, która w tej sferze wdrożyła wszystkie standardy Unii Europejskiej i zatrudnia najlepszych ekspertów w tej dziedzinie. Nie wyobrażam sobie, by ktoś mógł dać pełniejszą gwarancję, że w pamięci telefonów przekazywanych kolejnym użytkownikom nie zostają dane cyfrowe poprzedników.

Ok, więc ja chcę wynająć iPhone’a 14. Co mam zrobić?

Zapraszamy na stronę phox.pl, bo cała procedura odbywa się wyłącznie online. Wybierasz telefon, opcję wynajmu z kartą sim lub bez. Od klienta potrzebujemy podstawowe dane służące weryfikacji tożsamości i zdolności płatniczej, czyli: numer PESEL, numer dowodu i jego data ważności, a także adres. Prosimy go też o zalogowanie do banku. Dzięki temu razem z TransactionLink weryfikujemy, czy klient to klient a nie bot lub cyberprzestępca, a razem z AION Bankiem sprawdzamy, czy potencjalny klient nie jest zarejestrowany jako dłużnik.

Cały proces trwa ok 2-5 minut, dużo krócej niż przy wybieraniu kredytu, a przy tym u nas nie ma „lojalki” – dzisiaj wynajmujesz, a oddać możesz w każdej, dogodnej dla ciebie chwili. Na koniec prosimy klienta o podanie karty płatniczej w systemie PayU – wówczas nie musisz pamiętać o płatności, ponieważ ona odnawia się sama, tak jak w innych systemach VOD. Ale jeśli następnego dnia stwierdzisz, że to jednak nie jest to, bo, powiedzmy, smartfon źle leży w twojej dłoni, możesz go wymienić, zwrócić – nie ma sprawy. Jeśli sprzęt się zepsuje możesz go raz w roku naprawić nie ponosząc żadnych dodatkowych kosztów.

A ponieważ nie chcemy nikogo trzymać na smyczy, możesz również w każdej chwili po prostu zerwać umowę.

What the PHOX! Brzmi super. Ile za to zapłacę?

To zależy od modelu telefonu. Od 89 do 300 złotych miesięcznie i ta cena będzie taka sama przez cały czas trwania umowy, nic nie podrożeje. W naszych stałych cenach jest dostęp do sieci 5G, nielimitowane połączenia i smsy, 20 lub 50 GB internetu. Ty wybierasz.

Ciekawi mnie „kuchnia” tego pomysłu. Jak został wmyślony PHOX?

Duże znaczenie ma tutaj środowisko pracy, zupełnie różne od tego w korporacji. Nie mamy też tak drobiazgowych procedur, ram i standardów, jakie mają giganci. Jasne, one są przydatne w pewnych sytuacjach, ale bardzo wydłużają czas realizacji pomysłów. W startupie to wszystko jest skrócone do minimum. Idea marki PHOX nie dojrzewała długo, nie leżała na biurkach kolejnych decydentów.

Co jeszcze różni te miejsca pracy?

Z rzeczy prozaicznych: nie mamy dress code’u. Nigdy nie rozumiałem tego przymusu noszenia marynarek, krawatów i koszul, zwłaszcza na stanowiskach takich jak moje – czyli bez bezpośredniego kontaktu z klientami. Jest nas też mniej niż w korporacji. Czasami człowiek tęskni za działem księgowości, HR itd. Tu trzeba być bardziej elastycznym i wziąć sprawy w swoje ręce.

Ale za korporacyjną atmosferą chyba nie tęsknisz?

Tak naprawdę ona zależała od zespołu, od ludzi, z którymi pracowałem. W korporacjach trafiałem i na super współpracowników, i na takich, z którymi nie było mi po drodze. Myślę, że w każdej firmie jest podobnie.

Są w Mordorze ludzie, którzy śnią o ucieczce do, jak im się wydaje, lepszego świata. Poradzisz im coś?

Już mówiłem, że nie jestem ekspertem od uciekania. Radzę się rozglądać, szukać rozwiązań, analizować. Może mogą zmienić dział, może firmę? Tu przydatna bywa zasada SBB – Szukaj, Burz, Buduj. Czyli pokonuj kolejne bariery, nie zatrzymuj się, szukaj rozwiązań. A jeśli to nic nie daje i praca w korpo nadal strasznie boli, to nie ma się nad czym zastanawiać. Trzeba chociaż spróbować pracować tak, jak się lubi. Tak jak my, w PHOX.

Ewa Korsak

Dodaj komentarz