Korpolife

Wypalenie zawodowe: Tysiące drobnych rozczarowań

Pierwsze sygnały wypalenia zawodowego zwykle umykają uwadze lub są błędnie interpretowane. Pracodawca myśli, że pracownik stał się leniwy, a on sam, że ma depresję. Mylą się i jedni, i drudzy.

Zaczyna się od poczucia przeciążenia pracą i rozczarowania jej rezultatami – tyle się z siebie daje, a to wciąż nie wystarcza. Pojawiają się frustracja i gniew, rośnie wyczerpanie i poczucie bezsilności. W końcu pracownik jest tak przygnieciony, że jest mu wszystko jedno. Wypalenie zawodowe nie jest zagadnieniem nowym, jednak dotychczas nie poświęcano mu wystarczającej uwagi. Zmiana postrzegania tego zjawiska nastąpiła w 2019 roku, kiedy Światowa Organizacja Zdrowia opublikowała aktualną wersję Międzynarodowej Statystycznej Klasyfikacji Chorób i Problemów Zdrowotnych ICD-11. Wymieniła w niej wypalenie zawodowe jako syndrom znacząco wpływający na stan zdrowia.

Stres nie pozwala pracować
Przypomnijmy, że wypalenie zawodowe wynika z przewlekłego stresu w pracy, któremu skutecznie nie zaradzono. To nie jest problem marginalny. Raport „Bezpieczeństwo pracy w Polsce” informuje, że prawie 50 proc. pracowników twierdzi, że stres utrudnia im wykonywanie obowiązków zawodowych.
Christina Maslach, psycholog, profesor Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley, badaczka syndromu wypalenia, wskazuje sześć kluczowych obszarów w środowisku pracy, które mogą się przyczynić do wypalenia. Są to: obciążenie obowiązkami, nadmierna kontrola, brak nagrody, brak poczucia sprawiedliwości, niesprzyjające środowisko społeczne, niedopasowanie wartości. Wypalenie pojawia się, kiedy jeden lub więcej z tych obszarów jest chronicznie niedopasowany do danej osoby i jej pracy.

Od wyczerpania do obojętności
Wypalenie zawodowe nie pojawia się nagle. To proces trwający miesiącami albo nawet latami, z czasem przybierający na sile. Profesor Richard Gunderman, amerykański lekarz i wykładowca, trafnie opisał go jako „nagromadzenie setek lub tysięcy drobnych rozczarowań, z których każde samo w sobie jest ledwo zauważalne”.
Rzeczywiście – pierwsze sygnały zwykle umykają uwadze lub są błędnie interpretowane. Najpierw buntuje się organizm. To może być obniżona odporność, ogólne „rozbicie”, częstsze niż dotąd przeziębienia, weekendowe migreny, bóle kręgosłupa i mięśni, problemy żołądkowe czy kłopoty ze snem. Do tego dochodzi większe rozdrażnienie i zmniejszona tolerancja na stres towarzyszący trudnym sytuacjom w pracy. Osoba, u której zaczyna się wypalenie zawodowe, poza pracą nie ma już siły i energii na nic innego.
Potem pojawia się chroniczne zmęczenie, wyczerpanie. Pracownik czuje, że nie jest tak skuteczny jak wcześniej. Choć wkłada więcej energii i wysiłku w pracę, zadania wykonuje gorzej i są one gorszej jakości.
W końcu praca przestaje mu sprawiać radość, a staje się nieprzyjemnym obciążeniem. Uważa ją za ogromny problem, z którym trudno mu sobie poradzić. Bywa, że ucieka w używki, uzależnienia. Z czasem staje się obojętny, wycofany, nie podejmuje wyzwań i sprawia wrażenie, jakby stracił wiarę we własne siły. Uważa, że już nie jest w stanie sprostać wymaganiom pracodawcy i przestaje się starać. Często sam rezygnuje z pracy albo zostaje zwolniony.

Trzy fazy wypalenia
Psycholog Christina Maslach wyróżnia trzy fazy wypalenia. Ich długość to kwestia indywidualna, zależąca m.in. od odporności psychicznej pracownika.

Faza pierwsza – wyczerpanie
Pracownik, który do tej pory był ambitny, aktywny i zaangażowany, sprawia wrażenie wyczerpanego fizycznie i psychicznie. Czuje się nadmiernie obciążony pracą, jest chronicznie zmęczony. Mówi, że jest kompletnie wyzuty z sił. Nie ma energii i zapału do działania, staje się nadmiernie drażliwy i impulsywny. Żyje w poczuciu nieustannego napięcia. Nie potrafi się odprężyć, nie pomaga nawet sen – już od rana jest zmęczony, a myśl o czekających go zadaniach jest przytłaczająca. Ciągły stres, kłopoty ze snem, nieudane próby regeneracji sił powodują spadek efektywności i mogą prowadzić do nerwicy, a nawet depresji (wg WHO wypalenie nie jest depresją, choć niektórzy badacze określają je jako depresję zawodową, co wydaje się trafne).

Faza druga – cynizm i depersonalizacja
Pracownik, który stracił wiarę we własne siły i przestał odczuwać pozytywne emocje związane z pracą, dystansuje się od tego obszaru swojego życia. Żeby się chronić, minimalizuje swoje zaangażowanie w wykonywanie obowiązków. Staje się chłodny i zobojętniały – nie tylko wobec pracy, ale także wobec współpracowników oraz klientów. Swoje obowiązki wykonuje mechanicznie. Bywa nieprzyjemny i cyniczny, co nie pozostaje bez wpływu na atmosferę w zespole. Próbuje zmniejszyć obciążenie pracą poprzez przedłużanie przerw, spóźnianie się, częściej niż zwykle bierze zwolnienie lekarskie.

Faza trzecia – brak skuteczności
Pracownik zaczyna wątpić w swoje umiejętności. Każde nowe zadanie zdaje się go przerastać. Udaje się mu osiągać zaledwie ułamek tego, na czym mu zależy. Zaczyna tracić wiarę w siebie. W tej fazie pojawiają się wątpliwości, co do sensu dalszej pracy w firmie. Jednocześnie czuje się niezrozumiany. Zaczyna myśleć, że nie pasuje to tej firmy i zupełnie przestaje się starać.

Rozpoznać i odczarować
Tyle teoria. A jak jest w praktyce? Czy umiemy rozpoznać wypalenie? Rozmawiamy o tym z inicjatorką kampanii społecznej „Wypalenie zawodowe na celowniku” – Anną Mistewicz, dyrektorem HR, członkiem zarządu Angelini Pharma Polska, interwentem kryzysowym.
– Objawy wypalenia zawodowego są wyraźne, ale bardzo łatwo je zignorować albo źle zinterpretować. Na przykład kłopoty z koncentracją. Komu przyjdzie na myśl, że to objaw wypalenia? Albo bóle głowy czy kręgosłupa – też przecież nie kojarzymy ich z wypaleniem – mówi Anna Mistewicz.
Jej zdaniem, choć wypalenie zawodowe to powszechne zjawisko, wciąż jest częściej postrzegane jako lenistwo pracownika, a nie jako problem, który wymaga profesjonalnego podejścia.
– O wypalonym pracowniku w uproszczeniu myślimy, że po prostu nie chce mu się pracować. To jest ocena, która wskazuje na jego – domniemaną – winę. Tymczasem, jeśli ktoś traci energię, nie trzeba od razu negatywnie go oceniać, lecz zatrzymać się i pomyśleć: „Przecież ten człowiek był lokomotywą zespołu, ambitnym liderem. Coś musiało się stać, że tak się zmienił”. Chodzi o spojrzenie z życzliwością i szczerym zainteresowaniem. Dopiero wtedy można znaleźć prawdziwą przyczynę jego zachowania – uważa nasza rozmówczyni.
Dodaje, że w działach HR polskich firm nie mówi się zbyt wiele o wypaleniu. Menedżerom brakuje wiedzy na ten temat. Nie mają jej także pracownicy.
– Mówienie o wypaleniu, prawidłowe diagnozowanie tego syndromu i jak najszybsze wychwycenie sygnałów, to lekcja, którą powinniśmy solidnie odrobić. Trzeba odczarować wypalenie: zdjąć z niego odium winy i wstydu. Pracownicy muszą wiedzieć, że mają prawo czuć się wypaleni i że nie muszą bać się do tego przyznać. Z kolei pracodawcy powinni wypaleniu świadomie zapobiegać. Nie tylko dlatego, że wypaleni pracownicy pracują mniej efektywnie, ale przede wszystkim dlatego, że jako pracodawcy odpowiadają za ich dobrostan – podkreśla inicjatorka kampanii „Wypalenie zawodowe na celowniku”. Dlatego tak ważną rolę w firmie pełni psychoedukacja.
– Oprócz wiedzy, cenna jest również uważność. Jeśli będziemy na siebie uważni, od razu zauważymy, że coś dziwnego dzieje się z naszym kolegą czy podwładnym. Wtedy można się wspólnie zastanowić, co się dzieje i jak z tego wyjść. Chodzi o stworzenie przyjaznego klimatu do rozmów, atmosfery życzliwości i otwartości. Tylko wtedy pracownik nie będzie obawiał się powiedzieć: „Słuchajcie, coś się ze mną dzieje. Pomóżcie”. Bardzo mi zależy, żeby takie rozmowy zaczęły być w firmach prowadzone. Żeby pracownik miał szansę na mądrą rozmowę z uwrażliwionym w tym zakresie, wyedukowanym szefem. Dzięki takim otwartym rozmowom zrobiliśmy olbrzymi postęp w leczeniu depresji. Wierzę, że tak samo otwarcie będziemy mówić o wypaleniu. W sposób umiejętny. Bo gdy pracownik zmaga się ze stresem, jest drażliwy.
Wyobrażam sobie sytuację, że jako szef podchodzę do niego i mówię: „Mam wrażenie, że coś się z tobą dzieje. Wygląda mi to na początek wypalenia”. I słyszę opryskliwą odpowiedź, bo trafiłam w czuły punkt. To jest moment, gdy łatwo się wycofać. Stwierdzić: „Nie chcesz, to nie”. Ale nawet jeśli jako szef nie poradzę sobie z tą sytuacją, to przecież są specjaliści, którzy mogą pomóc: psycholog, interwent kryzysowy, coach.
Pomocne w diagnozowaniu wypalenia mogą być także testy psychologiczne. Większość z nich jest dostępna w internecie, można je pobrać bezpłatnie. Najbardziej znany jest Kwestionariusz Wypalenia Zawodowego Christiny Maslach (Maslach Burnout Inventory, MBI). Pozwala on oszacować, po wypełnieniu 22 punktowej ankiety, poziom wyczerpania emocjonalnego, poziom depersonalizacji oraz poziom utraty skuteczności zawodowej.
– Jednak najważniejsza jest rozmowa. Rozmawiajmy i twórzmy środowisko wsparcia. Poza przejrzystym planem działań potrzeba nam dużo refleksji i zwykłej ludzkiej uważności – kończy Anna Mistewicz.

Agnieszka Rakowska
Artykuł ukazał się w ramach kampanii społecznej „Wypalenie Zawodowe na celowniku”. Więcej materiałów na temat wypalenia zawodowego na stronie www.wypaleniezawodowe.onet.pl

Mann zerbricht sich den Kopf

Dodaj komentarz