Wywiad

Frankowicze – warto iść do sądu!

Zgodnie z danymi Ministerstwa Sprawiedliwości szanse na wygraną procesu w związku z wadliwą umową kredytu we frankach szwajcarskich przekraczają 95 proc. Dlatego warto walczyć o swoje – rozmowa z Danielem Sroką i Angeliką Sikorą, radcami prawnymi wrocławskiej kancelarii CERTUS.

Maciej Wełyczko: Czy warto iść do sądu z kredytem frankowym?

Radca prawny Daniel Sroka: Moim zdaniem warto. Obecnie ogromna większość spraw sądowych – ponad 95 proc. – jest rozstrzygana korzystnie na rzecz frankowiczów. Orzecznictwo Sądu Najwyższego i Trybunału Sprawiedliwości UE ustabilizowało się i chroni prawa kredytobiorców. Oczywiście nie każda umowa kredytowa wyrażona w CHF jest wadliwa, ale by to stwierdzić najlepiej skorzystać z usług wyspecjalizowanej kancelarii prawnej.

Czy to coś kosztuje?

Daniel Sroka: W przypadku naszej kancelarii analiza umowy pod kątem występowania niegodnych z prawem klauzul jest bezpłatna. Dokładnie analizujemy umowę oraz przedstawiamy koszty prowadzenia sprawy, a także przygotowujemy kalkulacje korzyści dla klientów przy unieważnieniu umowy jak i przy jej „odfrankowieniu”, czyli przejściu na kredyt rozliczany w złotówkach.

Ile kosztuje prowadzenie sprawy frankowej?

Daniel Sroka: Na pewno trzeba uiścić opłatę sądową w wysokości 1 000 zł – to opłata pobierana przez sąd. Jeżeli chodzi o wynagrodzenie na rzecz naszej kancelarii, to pobieramy opłatę jednorazową za prowadzenie sprawy przed sądem w wysokości kilku tysięcy złotych – za dwie instancje. Dodatkowo po ostatecznym wygraniu procesu pobieramy wynagrodzenie za sukces. Z klientem zawsze zawieramy umowę na piśmie, w której w sposób przejrzysty jest określone nasze wynagrodzenie. Łączny koszt prowadzenia sprawy najczęściej nie przekracza 10 proc. kwoty korzyści jakie odnosi klient w wyniku wygranej z bankiem.

Czy kredytobiorcy, którzy mają kredyt we frankach, mogą już dziś przestać go płacić?

Radca prawny Angelika Sikora: Jest możliwość, żeby przestać spłacać kredyt jeszcze przed wyrokiem, jednak wiąże się to ze złożeniem w sądzie wniosku o zawieszenie spłaty kredytu. Zgoda sądu na zawieszenie spłaty kredytu powoduje, że w czasie trwania całego procesu sądowego z bankiem, klienci nie muszą spłacać kredytu. Nie radziłabym przestać spłacać kredytu na własną rękę, gdyż będzie wiązało się to z windykacją ze strony banku i wpisem do BIK-u, bo bank uważa, że umowa jest ważna i kredyt trzeba spłacać.

Jakie są szanse na wygraną z bankiem?

Angelika Sikora: Gdy spojrzymy na statystyki podawane przez Ministerstwo Sprawiedliwości, zauważymy, że frankowicze wygrywają ponad 95 proc. procesów. Te kilka procent przegranych spraw to kredyty, które np. były brane na cele związane z działalnością, lub kredytobiorca negocjował kursy z bankiem. Każdą umowę frankową analizujemy nie tylko pod kątem klauzul, ale również ryzyk – to później przekłada się na korzystny wyrok w sądzie. Do tej pory w sprawach prowadzonych przez naszą kancelarię, które zakończyły się wyrokami, zawsze wygrywaliśmy.

Wielu klientów nadal obawia się pozwać bank, czy słusznie?

Angelika Sikora: Nie ma czego się obawiać, banki nie chcą dogadywać się z frankowiczami polubownie. A te nieliczne, które proponują ugody, przedstawiają propozycje, które nie są korzystne dla kredytobiorców. Obecnie nie ma więc innej drogi oprócz sądowej, aby uregulować sytuację z bankiem i uwolnić się od kredytu. Natomiast procent wygranych spraw pokazuje, że warto do tego sądu iść. Zdecydowana większość wyroków uznaje umowy kredytu za nieważne, w związku z czym klienci nie muszą go spłacać po obecnym kursie franka, który ostatnio przekroczył granicę pięciu złotych, lecz wracają do rozliczenia kredytu po kursie z dnia uruchomienia (około dwa złote). Przy takim rozliczeniu okazuje się, że w zdecydowanej większości kredyty te już dawno zostały spłacone.

Czy należy poinformować bank, o zamiarze skierowania sprawy do sądu?

Daniel Sroka: Bardzo ważnym elementem postępowania przedsądowego jest skierowanie do banku wezwania, tzw. reklamacji. Bank ma obowiązek odpowiedzieć w terminie 30 dni, jednak co do zasady nie jest zainteresowany podjęciem jakichkolwiek prób polubownego zakończenia sporu, bowiem stoi na stanowisku, że umowy kredytowe waloryzowane do CHF nie zawierały nieuczciwych zapisów umownych.

Jak przygotować się do sprawy przeciwko bankowi?

Daniel Sroka: W pierwszej kolejności należy sprawdzić czy w umowie są tzw. klauzule abuzywne. Jeżeli zostanie ustalone, że takie niedopuszczalne zapisy tam się znajdują, to należy wystąpić do banku o wydanie zaświadczenia dotyczącego podstawowych danych spłacanego bądź spłaconego kredytu. Nasza kancelaria przygotowuje taki wniosek. Bardzo często przekazujemy go klientowi przed zawarciem umowy o prowadzenie sprawy przed sądem. Należy mieć świadomość, że dopiero po otrzymaniu danych od banku możemy dokładnie ustalić, jakie korzyści może dać wygrana.

Co Pana zdaniem powinno być zawarte w samym pozwie?

Daniel Sroka: Podstawowym zadaniem kancelarii jest prawidłowe sformułowanie żądań w pozwie, tj. wskazanie kwoty zapłaty, jakiej można domagać się od banku, a także prawidłowego określenia żądania ustalenia nieważności samej umowy kredytowej, jeżeli są ku temu przesłanki. Istotną kwestią jest też prawidłowe przedstawienie argumentacji prawnej w oparciu o zapisy umowy kredytowej oraz o najnowsze orzecznictwo Sądu Najwyższego oraz Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Najlepiej skorzystać z usług wyspecjalizowanej kancelarii prawnej, bo to gwarantuje prawidłowe prowadzenie sprawy przeciwko bankowi.

Jak długo będzie trwała sprawa w sądzie?

Daniel Sroka: Batalia sądowa jest uciążliwa i czasochłonna, bowiem pełnomocnicy banków podejmują wszelkie możliwe działania, aby zwalczyć stanowisko kredytobiorcy przedstawione w pozwie. Pisma procesowe banków są obszerne – mają nawet sto stron. Bardzo często nosi to znamiona tzw. obstrukcji procesowej, która ma spowodować jak najdłuższe prowadzenie sprawy w sądzie.

Proszę bardziej konkretnie. Ile trwają obecnie sprawy np. we Wrocławiu czy w Warszawie w I instancji?

Daniel Sroka: We Wrocławiu obecnie na wyznaczenie pierwszej rozprawy czeka się około roku, natomiast w Warszawie terminy są dwukrotnie dłuższe. Dużo lepiej wygląda to w mniejszych sądach, np. w Świdnicy czy w Legnicy. Czas prowadzenia sprawy przed sądem I instancji jest mocno zróżnicowany – zdarza się, że wyrok zapada już na pierwszej rozprawie, czyli nawet w terminie do 12 miesięcy. Jednak gdy do sprawy jest powołany biegły sądowy, to może być ona prowadzona przez klika lat.

Czy kredytobiorca musi uczestniczyć w rozprawach?

Daniel Sroka: Kredytobiorcy powinni być przygotowani na to, że będą musieli raz stawić się w sądzie, w celu wyjaśnienia okoliczności zawarcia umowy kredytowej. Nie ma się czego obawiać, bowiem jest to standardowa procedura, a nasza kancelaria stara się wyjaśnić i przygotować kredytobiorców do takiej wizyty.

Czy banki zawsze odwołują się od wyroku sądu I instancji?

Daniel Sroka: Co do zasady banki wnoszą apelację do sądu II instancji, ale te sprawy rozpatrywane są już dużo szybciej. We Wrocławiu istnieje duża szansa, że wyrok w II instancji zapadnie w terminie od sześciu do dwunastu miesięcy.

W trakcie procesu sądowego staramy się walczyć o jak najszybsze prowadzenie sprawy poprzez wnioskowanie o oddalenie bezsensownych wniosków dowodowych, które nic nie wnoszą, a istotnie przedłużają postępowanie sądowe.

Frankowicze czekają na ważny wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w swojej sprawie. Czego dokładnie ma on dotyczyć i kiedy może zapaść?

Angelika Sikora: 12 października 2022 r. odbyła się pierwsza rozprawa dotycząca zapytania Sądu Rejonowego w Warszawie, czy przy unieważnieniu umowy bankowi należy się jeszcze jakieś inne, dodatkowe wynagrodzenie, oprócz zwrotu kwoty kredytu, natomiast kredytobiorcy odszkodowanie za to, że bank obracał wpłaconymi ratami. Trybunał czeka na opinię Rzecznika Generalnego, spodziewamy się, że wyrok zapadnie za sześć do dwunastu miesięcy.

Patrząc na dotychczasowe orzecznictwo unijne, jak i polskich sądów, spodziewam się, że Trybunał podtrzyma prokonsumenckie stanowisko i uzna, że bankom należy się tylko zwrot wypłaconej kwoty kredytu, a wszystkie ich pozostałe roszczenia są bezzasadne. Obecne orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości UE w sprawach frankowych należycie chroni kredytobiorców i nie trzeba obawiać się przyszłych rozstrzygnięć.

Dziękuję za rozmowę

Maciej Wełyczko

Radca prawny Angelika Sikora
Radca prawny Daniel Sroka

Dodaj komentarz