Bycie rodzicem, a szczególnie ojcem, to jedno z najwspanialszych doświadczeń w życiu… Tak mógłby się zaczynać jeden z filmów na portalu społecznościowym, w którym tubalny głos narratora w postaci Łukasza Nowickiego opowiada wzniośle o roli ojca w życiu każdego dziecka. A do tego obrazki wideo pełne wzruszających ujęć synów lub córek ze swoimi ojcami. Uczą się jeździć na rowerze, oglądają wspólnie filmy, grają w piłkę lub razem gotują. Wiadomo o co chodzi. Na pewno każdy z nas widział to niejeden raz w internecie.
Jeżeli spodziewasz się przeczytać tekst w podobnym tonie, to muszę cię rozczarować. Chciałbym bowiem skorzystać z okazji i wskazać na inną bardzo ważną zaletę bycia ojcem, o której wspomina się znacznie rzadziej.
Chodzi mianowicie o zakupy… Ale nie o byle jakie zakupy. Tylko o kupowanie klocków lego, gadżetów, konsol czy dronów. Brzmi enigmatycznie? Już wyjaśniam.
Załóżmy, że jesteś mężczyzną w średnim wieku i przeglądając internet wpadłeś na pomysł kupna drona. Po co? Jeszcze nie wiesz, ale jednego jesteś już pewien: przyda się. Można polatać, nagrać coś ciekawego, podenerwować sąsiada lub po prostu pochwalić się przed kumplami. Nie chodzi przecież o to żeby go używać, ale żeby mieć. Wiadomo o co chodzi, prawda?
Pomysł to jedno, ale teraz trzeba uzyskać „approval” na zakup od rodzinnego dyrektora finansowego, czyli żony. Nie trzeba być facetem z długim stażem małżeńskim, żeby wiedzieć, że uzyskanie takiej zgody nie skończy się na jednym posiedzeniu „rodzinnego zarządu”. To będą długie dysputy, w których pojawi się argumentacja różnego kalibru. Od najlżejszego, typu: „Nie rozumiem, po co ci w ogóle ten dron”, aż do wytoczenia najcięższych dział, jak: „ Nie ma mowy, przecież są inne wydatki, na przykład…”. W miejsce trzech kropek można wstawić pralkę, lodówkę, remont, itp. Niby rzeczy prozaiczne, ale zazwyczaj kończące każdą dyskusję.
A teraz wyobraź sobie, że jesteś tatą dziesięcio- lub dwunastolatka. W takiej sytuacji powyższa dyskusja albo nie miałaby w ogóle miejsca, albo przebiegałaby w dużo łagodniejszym tonie. Wystarczy zarzucić przynętę u „młodego” lub „młodej”, a oni wykonają już niemal całą pracę za ciebie.
Wiadomo, że strażnik rodzinnego budżetu na początku będzie mocno oponował i wtedy pojawiasz się ty w roli „lobbysty”. Czyli, jako rozsądny dorosły przyznajesz rację „dyrektorowi finansowemu”, bo… zawsze są ważniejsze wydatki. Ale z drugiej strony… taki dron ma sporo zalet, bo rozwija u dzieci koordynację… Albo: drony to przyszłość i ich obsługa będzie niedługo tak powszechna, jak praca z komputerem, itp.
Oczywiście dron to tylko przykład. Wystarczy w jego miejsce podstawić Gwiazdę Śmierci ze Star Wars do zbudowania z Lego, rzutnik, elektryczną hulajnogę czy konsolę.
A co z ojcami niemowlaków lub kilkulatków? Na razie macie zapewne znacznie trudniej, bo uzyskanie zgody na takie zakupy graniczy z cudem. Zbudowanie jakiejkolwiek argumentacji będzie sporym wyzwaniem. Dlatego trzeba po prostu uzbroić się w cierpliwość i dla osłody robić sobie listę zakupów, które już niebawem będzie można ze spokojem ducha realizować. W dodatku, jeżeli maluchy dają teraz mocno w kość, to warto przypomnieć sobie, dlaczego warto było zostać ojcem.
Piotr Krupa
Dodaj komentarz