Korpomama

Praca i dziecko

Na wsi od samego początku dzieci biorą udział w pracy rodziców, czyli pracy w gospodarstwie. Obserwują dorosłych i pomagają. Praca i życie są całością. Czy to dobrze, czy to źle, to rozprawka na zupełnie inny temat. Chodzi o to, że inaczej to wygląda w mieście, gdy rodzic pracuje np. w korporacji. Wtedy często mamy wyraźne rozróżnienie praca-dom. Czy to dobrze czy źle – to również kwestia głębszej analizy. Jeszcze inaczej wygląda praca rodziców, kiedy prowadzą swój biznes. To takie pomieszanie pracy w gospodarstwie i pracy na etacie. Nie możesz tego porzucić z dnia na dzień, bo masz zobowiązania, masz pracowników oraz klientów którzy zamówili usługi i czekają na ich realizację. Jednocześnie ważne jest zachowanie balansu, żeby prowadzenie własnego biznesu nie wniknęło całkowicie w życie domowe.

Ale co do tego wszystkiego mają dzieci? Dzieci widzą, słyszą, mają swoje przemyślenie i kształtuje im się pogląd na temat tego, jak będzie wyglądać ich dorosłe życie. I to od nas, rodziców, zależy co chcemy im pokazać, oraz co przyjmą przez osmozę, nawet jak nie chcemy im nic pokazywać. Nawet jeżeli jesteśmy w takim momencie życia, że praca, którą wykonujemy, nie sprawa nam satysfakcji. Zdarza się każdemu, rozmawiajmy o tym z dzieckiem. Wiem, że najłatwiej jest burknąć „ech głupi szef, daj mi spokój”. Tylko co słyszy dziecko? Szef jest bardzo zły. Chcę żeby zniknął, bo rodzice są przez niego smutni. Nigdy nie będę miała lub miał szefa. I tak kształtuje się postawa, że praca to najgorsze, co może się zdarzyć w życiu.

Prowadząc swój biznes również trzeba wykonywać szereg zajęć, które nie są naszymi ulubionymi. Wraz z mężem mieliśmy nagrać film o naszej firmie. Znacie efekt kamery? Wszystko pięknie wygląda, przygotowany scenariusz, wiecie, co chcecie powiedzieć. Kamera, akcja i… język wam się plącze w każdą stronę. A chcemy wypaść jak najlepiej – to będzie wizytówka naszej firmy. W pierwszym filmie córka także brała udział, więc widziała jak to wygląda: aby powstało dziesięć sekund filmu, trzeba często pięciu godzin nagrań. Więc rozmawiamy o tym, co nasz czeka, trochę narzekamy, trochę się stresujemy, a wtedy Pola ze swojego pokoju krzyczy „Ale tata, przecież to jest związane z twoją firmą i musisz to zrobić!”.
Tak, to dobre podsumowanie naszego działania – to jeden z elementów związanych z prowadzeniem firmy i musimy to zrobić, choć nie sprawia nam to dużej satysfakcji. Pokazujemy też w ten sposób, że nie zawsze wszystkie elementy pracy są fajne. Że czasami robi się coś poza strefą komfortu i robimy to, bo tego wymaga sytuacja. Pokonujemy swoje strachy i idziemy dalej.

Myślę, że w takich sytuacjach pokazujemy jej, że jesteśmy odważni. Jeżeli dorośli też się boją, też muszą pokonać swoje strachy, to ona sobie poradzi ze swoimi. Jestem gorącą zwolenniczką pokazywania dzieciom swojej pracy. Bardzo podobają mi się dni, kiedy pracownicy mogą zabrać do pracy swoje dzieci – popatrzą z okna ostatniego piętra, pojeżdżą windą, pokserują dokumenty, czy pobawią się w sali konferencyjnej. W ten sposób pokazujemy, że praca to nie tylko brak rodzica w domu, to nie jakiś potwór, który wciąga każdego ranka mamę czy tatę, a wieczorem wypluwa.
Wymiętych, złych, bez siły. Łatwiej jest nam również rozmawiać z dziećmi, kiedy mamy gorszy dzień w pracy. Być może po takim dniu dziecko nam powie: „Przecież to jest element twojej pracy i musisz to zrobić”. Pomimo że to zadanie nie sprawia nam satysfakcji, siadamy i robimy, bo często to, czego nie lubimy, odkładamy na ostatnią chwilę. I to siedzi nam w tyle głowy i męczy, i drapie. Kiedy skończymy zadanie napięcie znika. Tak jak nam po ostatnim dniu nagrań, pomimo wielu godzin w studiu wracaliśmy z poczuciem dobrze wykonanej pracy. Pokonaliśmy nasze strachy.

Dorota Dabińska-Frydrych

Dodaj komentarz