Wywiad

Jerzy Owsiak: Kolorowe morze optymizmu!

12 stycznia 2020 roku ruszy Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Orkiestry, która gra pomimo sztormów. Orkiestry, która stara się łapać – jak mówi tegoroczne hasło – „wiatr w żagle”. Orkiestry, którą kieruje wyjątkowy maestro: – Bez względu na to, co dzieje się obok nas i jak piszemy polską historię, po raz 28. będziemy pokazywali coś niezwykle optymistycznego, pogodnego, dobrego i śmiem twierdzić, że przynajmniej od kilku lat szalenie nam potrzebnego – mówi Jerzy Owsiak.

Katarzyna Miłkowska: Co dla Pana oznacza: „wiatr w żagle”?

Jerzy Owsiak: Wszystkie ręce na pokład, pełną parą! Po tym, co wydarzyło się na ostatnim Finale, wszyscy zadrżeli – i słusznie. Była to rzecz nieprawdopodobna i w ogóle nie powinna się zdarzyć, nie powinna mieć miejsca. Zatrzymaliśmy się więc z przerażeniem, ale szybko powiedzieliśmy sobie, że gramy dalej – bo kiedy jest wiatr, to trzeba te żagle w pełni rozwinąć, trzeba wykorzystać każdy ich centymetr kwadratowy i płynąć do przodu. W porządku, być może nie jest to Dar Pomorza z tysiącami żagli, a zwykła żaglóweczka, ale nawet ona może mieć ogromne możliwości.
Co więcej, nasze akcje są kolorowe, wesołe, mówią o tym, że pomaganie jest dziecinnie proste, a w tym roku tego wiatru nam bardzo potrzeba. Na szczęście widzimy, że on jest, dzięki czemu gramy nawet w tak niezwykłych miejscach, jak Singapur czy Meksyk – po raz pierwszy!

Taka mała żaglóweczka to znowu nie jest.
Może inaczej – są to małe żaglóweczki, ale jak widać na naszych plakatach, jest ich wiele. Fundacja składa się ze 120 tys. wolontariuszy, a na każdy Finał drukujemy 200 tys. tekturowych skarbonek – niektórzy szybko je zapełniają i chcą wymieniać na kolejne. Właśnie takie małe elementy składają się później na tę dużą końcową kwotę, którą wszyscy obserwują z zapartym tchem – właśnie te złotówki, te małe żaglówki. Wierzę, że i w tym roku do brzegu dopłyną wszystkie i każda z nich przyniesie dobrą wiadomość, ponieważ to właśnie na tym polega – ta symbolika morza nie pojawia się bez powodu. Jest to morze optymizmu, na które patrząc w środku zimy niektórzy będą przypominali sobie wakacyjne morskie historie, inni wyobrażali…

Rafy koralowe!
Pewnie, niech to będzie bajeczne! Bez względu na to, co dzieje się obok nas i jak piszemy polską historię, po raz 28. będziemy pokazywali coś niezwykle optymistycznego, pogodnego, dobrego i śmiem twierdzić, że od kilku przynajmniej lat szalenie nam potrzebnego. Wychodzimy zatem naprzeciw zapotrzebowaniu ludzi, którzy chcą brać udział w czymś bardzo pozytywnym. W czymś, co jest otwarte na wszystkich, co jest wyśpiewane, wytańczone, kolorowe i – koniec końców – dobrze o nas mówi, czego bardzo potrzebujemy. Ja przynajmniej tego bardzo potrzebuję.

Zastanawiam się, czy to właśnie to nie jest jednym z ważniejszych – jeśli nie kluczowych – elementów sukcesu. Ta radość, dzielenie się szczęściem i pokazywanie, że może być dobrze. Jest to w jakimś sensie przeciwieństwo wielu tego typu działań, które często uderzają raczej w patetyczną nutę.
Dobrze mówisz, absolutnie. Kiedy przed pierwszym Finałem pokazywałem znaczek WOŚP, który na szybko stworzył nasz kolega, to pamiętam, że osoby zawiadujące wtedy telewizją, mówiły: „I to ma być symbol akcji charytatywnej, która będzie ratowała życie ludzkie?! Na miłość boską, z tego powinna lecieć krew, to powinno być całe we łzach!” – a my od początku wiedzieliśmy, że nie chcemy iść w tę stronę.
Oczywiście, miałem wątpliwości: „Kurczę, może z tymi łzami mają rację?” – ale poszło i szybko się w tym utwierdziliśmy, a dzisiaj już wiemy na pewno, że nie chcemy szantażować ludzi smutkiem. Myślę, że nie przesadzam z tym szantażem – „Pokażę ci dziecko w krytycznym stanie i co? Nie dasz pieniędzy?” – uciekamy przed tym. Wolałbym, żeby ludzie sami z siebie powiedzieli, że chcą wziąć w tym udział i z uśmiechem weszli we wszystkie nasze kolory. Kolory, za które zresztą szalenie nas chwalą! Tuzy światowego marketingu są zdumione, że robimy to w środku zimy i nieraz z zaskoczeniem pytają: „Kto wpadł na ten pomysł?!”.

Tym lepiej, że te kolory są z nami właśnie w takim momencie roku!
Co ciekawe, to był zupełny przypadek! Chcieliśmy zrobić to latem, ale telewizja powiedziała, że nie ma wtedy mocy przerobowych. Mieli wolny termin zimą – wzięliśmy i teraz byśmy tego nigdy nie zamienili.
Nie sztuką jest zrobić brazylijski karnawał w środku lata, ale w środku zimy i to nie tylko w jednym mieście, a właściwie na całym świecie, to już jest wyczyn! Nam się to udało i w związku z tym nawet przez pół minuty nie zastanawialibyśmy się, czy od tego uciec. Jest to przecież jedna jedyna taka akcja na świecie. Akcja, która pozwoliła kupić sprzęt medyczny za ponad 1,2 miliarda złotych, a jest to wartość 62 tysięcy urządzeń, które już pracują w szpitalach.

To niebywałe – tym bardziej, że dzięki takim działaniom każdy z nas może poczuć się dobrym człowiekiem, tą małą żaglówką. Ale zapytam trochę przekornie: ile jeszcze można zmieniać? Czy jest jakaś granica?
Nie ma granic, w byciu solidarnym społecznie nie ma żadnych barier. Ludzie wręcz szukają wyzwań, a tych nigdy nie zabraknie. Zobacz: dziś jesteśmy u progu nieprawdopodobnie wielkiego ruchu. Takiego, którego pozytywna siła dopiero niedługo w pełni wybuchnie – to jest dbanie o planetę. To co robi Greta Thunberg i masowe media, które epatują nas zdjęciami topniejących lodowców czy plam śmieci dryfujących po oceanach, pociągnie za sobą ogrom różnych zjawisk.
U nas już od kilku lat trwają intensywne narady, mamy przemyślenia i podejmujemy przeróżne działania, które mają sprawić, żeby Pol’and’Rock Festival był jak najbardziej przyjazny ekologicznie – a nie jest to łatwe, kiedy w jedno miejsce przyjeżdża 700 tysięcy osób. Oczywiście trudno oczekiwać, żeby wszystkie samochody, które tam jeżdżą, były elektryczne, ale pierwsze cztery już się w tym roku pojawiły. Zebraliśmy 150 ton więcej śmieci niż rok temu, co razem dało 580 ton – nieprawdopodobna ilość! Od dwóch lat pracujemy nad tym, żeby je jak najlepiej zutylizować i namawiamy ludzi, żeby pamiętali o segregacji. Spójrz: czy 15 lat temu ktoś miał 4-5 koszy na różne rodzaje śmieci? W życiu! Ja mam 3 i to już jest dosyć skomplikowane, ale jestem do tego totalnie przygotowany.
Zresztą tego typu tematy się nie kończą. Nie mówię nawet o niesprawiedliwości społecznej, o tym, że ludzie żyją w strasznych warunkach, o zwierzętach – jakim cudem w kraju środkowoeuropejskim, jakim jest Polska, słyszymy, że ktoś przywiązał psa do drzewa na niechybną śmierć!? Jakim cudem w ogóle takie rzeczy się dzieją?! Owszem, na szczęście coraz więcej się zmienia, ale wciąż mamy przed sobą bardzo dużo roboty.

Spójrzmy zatem z perspektywy pracownika korporacji – jak na co dzień mogę zaangażować się w tę robotę? Jak mogę wspierać WOŚP i wszelkie tego typu akcje?
Masa osób, które z nami współpracują, związanych jest właśnie z korporacjami – pracują w nich, budują swój czas w Mordorze i mimo wszystko znajdują też chwilę, żeby być razem z nami.
Od czego warto zacząć? Od zachęcenia, by z Fundacją kontaktowały się nie tylko pojedyncze osoby, ale całe firmy, ponieważ w zespole robi się najlepsze rzeczy. Owszem, samemu może być fajnie, ale dziel się swoimi pomysłami i realizuj je w grupie. Uwierzcie mi, świętować sukces w gronie przyjaznych ludzi jest fantastycznie. Jeśli zaś zdarzy się porażka, nie ma nic bardziej pomocnego, niż to, że masz wokół siebie innych. To jest ta siła, która pozwala realizować ogromne cele.

I przynosi całą masę dobrych pomysłów.
Dokładnie! Kolejną ważną, związaną z tym zasadą, jest opieranie się na burzy mózgów i nieustannej dyskusji. Co jednak istotne, uczestniczące w niej „gadające głowy” – jak my to nazywamy – muszą być otwarte i wyrzucać z siebie najbardziej fantastyczne, szalone pomysły. Łącząc je z marzeniami można załatwić wszystkie problemy. A pamiętajcie, że marzenia trzeba mieć zawsze, nawet te z pozoru nierealistyczne, jak chociażby lot w kosmos.
Taka burza mózgów musi być jednak wyluzowana i musimy mieć do siebie zaufanie. Dopiero wtedy daje to swobodną przestrzeń na powiedzenie: „Mam taki pomysł, żebyśmy się wszyscy przebrali za różowe króliki i przyszli tak jutro do roboty. Pod warunkiem, że ubierzemy się tak dokładnie wszyscy, będzie super, wszystkich zadziwimy!” – zróbcie to i zobaczycie, co z tego wyniknie.
Bardzo prostą zasadą jest także to, że jeżeli o czymś myślicie, pamiętajcie, że 2+2 równa się 4, a nie 22. Nie kombinujcie, nie dopisujcie do swoich pomysłów niepotrzebnego zera. Dla własnego dobra nie idźcie też tam, gdzie jest smutno i ponuro, co w Polsce niestety się zdarza. Kierujcie się w miejsca radosne, w których jest ruch, gdzie się coś dzieje i czuć jakąś twórczą wenę.
Gdy we wspólnym gronie, w Mordorze, zbierzecie to wszystko w całość i spróbujecie wprowadzać rzeczy, które będą was cieszyły i dawały satysfakcję także w wolnym czasie, jak najbardziej możecie pomóc takiej akcji jak WOŚP. Jednak zamiast pojedynczo zbierać pieniądze, zróbcie sztab i niech będzie on właśnie… w kolorze różowego królika! To nie musi być oczywiście tylko to, ponieważ takich działań jest mnóstwo, a przykładem, który mi się szalenie podoba i marzę, żeby do podobnej akcji dołączyć, jest chociażby zajmowanie się zaniedbanymi skwerami. Ludzie skrzykują się w weekend i sami kopią, sadzą, obsiewają…

Fakt, to są działania, których każdy z nas może się podjąć.
Jak najbardziej – sobota, niedziela, z dzieciakami czy bez. Podobnym przykładem jest firma kurierska, która transportuje nasze przesyłki. Kiedy przychodzi do przygotowania 1700 paczek do sztabów, a robimy trzy takie serie z plakatami i gadżetami, które rozchodzą się na cały świat, trzeba przyjechać do wielkiego magazynu znajdującego się tuż pod Warszawą i jednorazowo wszystko to przygotować. Jedziemy my, jako biuro, a dołącza do nas – ze swoimi dziećmi i rodzinami – 150 pracowników tej firmy. Przez cały dzień pakujemy, gra muzyka, przyjeżdża pizza, jest cała masa dobrej energii! Robota idzie raz dwa, a szefowie mówią „Kurczę, nie jesteśmy w stanie wszystkich ze sobą zabrać, bo aż tylu ludzi chciałoby tutaj z nami być”. Co więcej, pomagają nam także podczas festiwalu, chociaż jest to fest fizyczna robota. Skład ekipy? Kierownicy, szefowie, szeregowi pracownicy.
Pokazuje to ważną rzecz, którą bardzo chciałbym podkreślić: jeżeli chcecie pomagać, zacznijcie od zintegrowania siebie. To właśnie dzięki temu możecie być tymi różowymi królikami i działać!

Katarzyna Miłkowska

Dodaj komentarz