Korpotata

Próbować nowych rzeczy

Początek nowego roku to zazwyczaj moment w którym określamy plany i cele, jakie chcielibyśmy osiągnąć w ciągu najbliższych dwunastu miesięcy. Najczęściej są one mocno sprecyzowane, np. schudnę, będę regularnie ćwiczył, zmienię pracę, będę oszczędzał itp. U mnie jest podobnie, ale oprócz wyznaczenia konkretnych celów, postanowiłem sobie coś jeszcze, może mniej precyzyjnego. W 2023 r. będę próbował nowych rzeczy. I co ciekawe, pomimo tego, że dopiero zamknęliśmy styczeń, udało mi się już wprowadzić to postanowienie w życie. Spróbowałem narciarstwa.

Tak, wiem, nie jest to wielki wyczyn, nawet dla kogoś z moim z peselem. Tym bardziej, że swoje pierwsze narciarskie kroki stawiałem na niemal płaskiej górce, w towarzystwie równie początkujących narciarzy – tylko że oni mieli po pięć i sześć lat… Na szczęście nie byłem sam, bo towarzystwa dotrzymywała mi żona i przez chwilę Jasiek, który nie zabawił jednak z nami zbyt długo. Szybko awansował bowiem na większe górki, a finalnie nawet na prawdziwy stok, na który można było dostać się jedynie wyciągiem.

Zgadza się, dla całej naszej rodziny była to pierwsza przygoda z nartami. Szybko złapaliśmy bakcyla i już planujemy kolejny wypad, prawdopodobnie pod koniec roku. Nie to jest jednak najważniejsze. Najlepsza była możliwość zrobienia czegoś po raz pierwszy w życiu.

Zbliżam się już do czterdziestki (albo dopiero, zależy od perspektywy) i widzę po sobie oraz po swoich znajomych, że wchodzimy w etap życia, w którym wydaje nam się, że doświadczyliśmy już wszystkiego. Niby cieszymy się na wakacyjny wyjazd do ciepłego kraju, ale wiadomo – jesteśmy w stanie przewidzieć, jak tam będzie.

Nie ma już w nas tego młodzieńczego dreszczyku. Na co dzień żyjemy pracą, sprawami naszych dzieci i planami na kolejne weekendy. Dopada nas monotonia i przestajemy być głodni wrażeń.

Coraz częściej sporym sukcesem jest przetrwanie tygodnia bez draki w pracy, choroby dziecka czy awarii auta. A gdzie emocje lub głód odkrywców, którymi mieliśmy być? Tak przynajmniej sobie obiecywaliśmy podczas niejednej studenckiej imprezy…

Dlatego postanowiłem zmienić podejście. Wiadomo, stabilne życie jest dobre. Tutaj niespodzianki nie są mi potrzebne.

Chcę jednak zostawić sobie niewielką przestrzeń na rzeczy, których jeszcze nie próbowałem lub robiłem, ale rzadko i to dawno temu. Dlatego oprócz nart, na liście mam jeszcze letnie spanie w namiotach (bardzo dawno tego nie robiłem, a przy okazji będzie to też przygoda dla Jaśka), pływanie w otwartych akwenach (zawsze bałem się odpływać zbyt daleko od brzegu) oraz wspinaczkę górską (uwielbiałem wyjścia w góry jak byłem nastolatkiem, a gdy dorosłem, nigdy nie było na to czasu). Jak widać nie są to szaleństwa zbyt dużego kalibru, ale każdy może dopasować je do swoich potrzeb. Ja po prostu mierzę siły na zamiary, w końcu mam już (prawie) 40 lat na karku.

Piotr Krupa

Dodaj komentarz