Wakacje, wakacje i… po wakacjach. Pomimo tego, że już od kilkunastu lat ten dwumiesięczny okres laby mnie nie dotyczy, to zawsze staram się wykorzystać go trochę mniej na pracę, a bardziej rodzinnie i sportowo. Jestem zdecydowanie ciepłolubny i jesienno-zimowa aura nie działa na mnie zbyt korzystnie. Dlatego lato to dla mnie zawsze czas grania w piłkę z Jaśkiem, jazdy na rowerach, plażowania oraz codziennego biegania i innych sportów. Wiadomo – chodzi o to, aby jak najwięcej czasu spędzać aktywnie i poza domem.
W tym roku jednak czas wakacyjny spędziłem głównie w domu przed komputerem. W maju wpadł mi do głowy pomysł, aby wzmocnić moje kompetencje zawodowe i zapisałem się na kurs programowania.
Oznaczało to, że – oprócz standardowej pracy – dodatkowe kilka godzin spędzałem na nauce. Gdy podejmowałem decyzję o rozpoczęciu kursu latem, wiedziałem, że może być ciężko.
Słoneczna aura może nie sprzyjać przesiedzeniu całego dnia przed komputerem. Nie chciałem jednak zostawiać tego na jesień, bo wiadomo – w moim wieku jest już później na wszelkie nowości, niż może się wydawać.
Czy było ciężko? Zdecydowanie tak. Czy po miesiącu żałowałem, że zdecydowałem się „robić” kurs latem? Tak, wielokrotnie. Ale jak miał w zwyczaju mawiać klasyk: są plusy dodatnie i plusy ujemne. Warto zatem pochylić się również nad tymi pozytywnymi aspektami. A zaznaczę, że jest ich kilka. No, przynajmniej trzy.
Po pierwsze: kiedy piszę ten tekst, lato 2023 jest już powiewem przeszłości, a ja jestem na finiszu kursu i na temat programowania wiem znacznie więcej niż trzy miesiące temu. Czyli warto było trochę się pomęczyć.
Po drugie: nauka programowania sprawia mi bardzo dużo satysfakcji. Niemal każdy aspekt jest dla mnie bardzo interesujący. I to do tego stopnia, że zaczęła dręczyć mnie szczególnie jedna myśl: dlaczego, zabrałem się za to dopiero teraz?
No i po trzecie, tegoroczny urlop „smakował” wyjątkowo. Po długich dniach spędzonych przed monitorem, słoneczne cypryjskie plaże, nurkowanie czy wygłupy na basenie z Jaśkiem były źródłem wyjątkowej radości, relaksu i wytchnienia. Chociaż przyznaję, że miałem plany, aby także podczas urlopu poświęcić chociaż te dwie godziny dziennie na naukę. Na szczęście tuż przed wyjściem z domu wyjąłem komputer z plecaka. I to był zdecydowanie dobry ruch.
Ponieważ mamy już jesień, to mogę oficjalnie rozpocząć odliczanie do przyszłorocznego lata. Mimo wszystko spędzę je chyba tak jak zawsze, czyli mniej komputera, a więcej słońca. No, chyba że znowu wpadnie mi do głowy, aby zapisać się na jakiś kurs. Kto wie…
Piotr Krupa
Dodaj komentarz