Wywiad

Dlaczego skóra nie znosi stresu?

O psychodermatologii i o smart aging opowiada dr Agnes Frankel.

Za nami kolejny stresujący rok. Widać go na skórze pacjentek Pani gabinetu?
Agnes Frankel: Może to nie jest grzeczne i skromne, ale u moich pacjentek efekty stresu na skórze są mniej widoczne, bo od pierwszej wizyty kładę duży nacisk na właściwą pielęgnację, bo to podstawa. Skóra to nasz największy organ. Wymaga wnikliwej analizy w aspekcie potrzeb i celowanej terapii. Stres, którego przecież się nie pozbędziemy, powoduje zaostrzenie dermatoz czyli schorzeń takich jak np.: łuszczyca, toczeń, trądzik różowaty, problemy ze skórą naczynkową itp. Stres także przyspiesza starzenie się skóry – dlatego warto wiedzieć jak ją wspierać, zamiast przyjmować rady, które zazwyczaj nie działają, takie jak „po prostu przestań się tym przejmować”.

Próbujemy maskować korektorem podkrążone oczy a problem zmarszczek rozwiązywać na szybko botoksem lub wypełniaczami. Dokąd prowadzi nas taka droga?
Każdy makijażysta nam powie, że nie ma dobrego makijażu na skórze, która nie jest w optymalnej kondycji. Cudów nie ma. Jeśli makijaż ma być perfekcyjny, skóra musi być odżywiona i w dobrym stanie. Zdarzają się oczywiście pacjentki, które stosują różne triki makijażowe, ale… i tak w końcu spotykamy się w moim gabinecie, bo nie da się stale maskować problemów, które nieleczone po prostu narastają.
Typowy przykład: nieleczone naczynka bardzo często doprowadzają do trądziku różowatego, który bywa zaskoczeniem np. dla pań 40-letnich. Inny przykład: przebarwienia od zwykłego maskowania robią się większe i ciemniejsze. Zwiotczenie sprężyste skóry to też jednostka chorobowa i maskowanie problemu nie jest tu żadnym wyjściem z sytuacji.

Czym jest psychodermatologia i dlaczego warto poznać to pojęcie?
Psychodermatologia jest specjalnością z pogranicza psychiatrii, psychologii, dermatologii, medycyny estetycznej i kosmetologii. Są to dziedziny, które zajmują się dbaniem o zdrowie, o wygląd, urodę, dobre samopoczucie człowieka, bądź o wszystkie te aspekty jednocześnie.
Doskonale widzimy w lustrze, jak nasza kondycja psychiczna wpływa na skórę i jak bardzo etapy silnego stresu w naszym życiu „widać” na naszej twarzy. Psychodermatologia dotyczy więc każdego z nas, a ja w mojej klinice bardzo lubię takie kompleksowe podejście do skóry. Jeśli chcemy być młodzi i piękni mimo upływającego czasu, o skórę dbajmy kompleksowo. Mamy doskonałe technologie i świetne nowoczesne lasery, ale tylko właściwie dobrane terapie łączone, uwzględniające także suplementację i indywidualną kondycję organizmu, są drogą do fajnego wyglądu. Tym się zajmuję od lat i namawiam do takiego podejścia moje pacjentki i pacjentów.

Więc jak powinien wyglądać nasz przepis na zdrowszą i młodszą skórę?
Przede wszystkim powinien uwzględniać czas na wizytę u lekarza. I chociaż niektórym może się wydawać, że to duża inwestycja w końcówce roku – zapewniam jednak, że opłacalna. To w gabinecie powstanie pełny plan walki z niechcianymi zmarszczkami, opadającym owalem twarzy czy dodającymi lat przebarwieniami.
Sprawdzimy stan skóry, zmierzymy się z dermatozami – wtedy efekt wszystkich supertechnologii będzie po prostu lepszy. Ułożymy plan dla skóry, plan zabiegów dostosowanych w czasie do wszelkich możliwości danej osoby. Nie kierujmy się świątecznymi promocjami i tym, co zrobiła sobie koleżanka z pracy. Plan indywidualny, stworzony pod okiem lekarza, będzie najlepszym przepisem dostosowanym do danej skóry. Większość tych przepisów, które ostatnio powstają w gabinecie, obejmuje działanie wielotorowe, dające najlepszy efekt.
A jeśli chcemy poczuć zmianę „na już” i czuć się dobrze we własnej skórze jeszcze przed Bożym Narodzeniem, to już ostatni moment na zabiegi z wykorzystaniem osocza bogatopłytkowego czy wszelkie formy mezoterapii. Najlepiej w wersji SkinPen, czyli z urządzeniem, które wygląda niepozornie – jak ołówek – a daje rewelacyjne efekty: skóra przestaje być szara i zmęczona, jest nawilżona i odżywiona, a zabieg trwa około 45 minut.

Wszystko wokół obecnie nazywa się „smart” – czym jest, a czym nie jest smart aging?
Smart aging jest bardzo potrzebnym i bardzo mądrym trendem, który można sprowadzić do wezwania: dbaj o skórę mądrze.
Dojrzałość to kolejny etap, a nie przemijanie. Na każdym etapie możemy wyglądać pięknie, seksownie i kobieco. Dzisiaj atrakcyjność i piękno nie są zarezerwowane tylko dla 20- i 30-latek ale… no właśnie, aby dobrze wyglądać później, trzeba spełnić jeden warunek. Od razu po 30. urodzinach powinnaś myśleć, jak będzie wyglądała twoja skóra za 10 czy 20 lat. Pobudzaj ją do autoregeneracji, odżywiaj odpowiednią suplementacją, korzystaj z nowych technologii, ale to wszystko pod okiem lekarza, specjalisty od skóry. Tak, jak mamy swojego ginekologa, tak wybierzmy swojego lekarza, który wspólnie z nami zadba o skórę. Jest dużo świetnych sposobów na opóźnienie procesów starzenia, które znamy my, lekarze.
Smart aging na pewno nie jest ślepym podążaniem za modnymi zabiegami i pogonią za tym, aby za wszelką cenę próbować wyglądać w wieku 45 lat jak trzydziestolatka. A takie próby widzimy coraz częściej na ulicy i w biurach. Czy to jest piękno? Nie. To jest często przerabianie swojej twarzy na obraz i podobieństwo innych osób, co kończy się żałosną wersją samej siebie. Zupełnie niepotrzebnie, bo wokół jest tyle pięknych kobiet w wieku 40-45 lat – świetnie zadbanych i mądrze korzystających z dobrodziejstw medycyny estetycznej.

Dodaj komentarz