Współczesnym facetom bardzo trudno jest powiedzieć i zdefiniować, czego potrzebują dla siebie – od swoich partnerek, od życia, tak żeby czuć satysfakcję i mieć poczucie spełnienia. Mężczyźni są wychowywani głównie przez kobiety. Jest to niejednokrotnie przyczyną problemów facetów z określeniem własnej męskości bez pytania kobiet, jakimi powinni być facetami. Wiedzą więc, jakie są potrzeby kobiet w stosunku do mężczyzn, ale trudniej jest im określić, czego potrzebują sami dla siebie. To często powoduje samotność i poczucie dystansu w bliskich relacjach, rezygnowanie z dbania o własne potrzeby, a w konsekwencji obniżony nastrój i różnego rodzaju dolegliwości psychofizyczne.
Skąd to się bierze?
Młody, dorastający mężczyzna potrzebuje chwili z dala od kobiet, aby mógł stać się sobą, świadomym swojej energii. Wtedy poznaje własne potrzeby i znajduje sposób na ich zaspokojenie. Nazwijmy to inicjacją. Dobrze jest mieć w pobliżu innego dojrzałego mężczyznę, który będzie potrafił w odpowiednim momencie potwierdzić, że dobrze sobie radzisz, że możesz polegać również na sobie. Tylko w ten sposób można być autentycznym mężczyzną dla siebie i dla innych. Być świadomym siebie i akceptującym siebie mężczyzną, gotowym na porażkę i słabość, z której wyrasta prawdziwa siła.
Relacje między mężczyznami kształtują się na podstawie wcześniejszych doświadczeń i znanych wzorców męskich. Jeśli zabrakło pozytywnych wzorców, negatywny wzorzec będzie powtarzany, dopóki ktoś go nie zauważy i nie przełamie. Nawet jeśli wydaje nam się, że postępujemy inaczej niż nasi rodzice, to na poziomie wykonania robimy dokładnie to samo. Wzorce są po prostu tak silne. Nie jesteśmy w stanie ich zauważyć, dopóki ktoś nam ich nie pokaże lub nie zorientujemy się o tym sami.
Ojciec, niezależnie od tego, czy jest obecny czy nie, to pierwszy i najsilniejszy wzorzec. Jeśli ta relacja jest negatywna, to późniejsze relacje będą się opierać na tym negatywie. Jako trudną relację rozumiem oparcie się tylko na oczekiwaniach, wycofanie z wychowywania, nieobecność i niedostępność emocjonalną, nieokazywanie ciepłych uczuć i bycie słabym wsparciem. Ale też drugą stronę, czyli nadmiar kontroli, troski, bliskości i zapewniania poczucia bezpieczeństwa. Oba te bieguny są zachowaniami agresywnymi, które powodują raczej zamykanie się, niż otwieranie na własne potrzeby.
Olbrzymi wpływ na postrzeganie własnych potrzeb ma oczywiści relacja z matką. Matka mogła być wyprzedzająca, goniąca za spełnieniem potrzeb, zanim ta jeszcze się pojawiła w głowie małego chłopca. Mogła też – przeciwnie – koncentrować się głównie na własnych problemach, upatrując w młodym mężczyźnie powiernika, obrońcę lub lekarstwo na deficyty powstałe we własnej relacji z partnerem. Oba te typy zachowań matki skutkują tym, że w dorosłym życiu mężczyźnie trudno będzie rozpoznać własne potrzeby, szczególnie te emocjonalne, i zawalczyć o nie. Bliżej będzie mu wtedy do tego, żeby dbać o potrzeby innych w pierwszej kolejności. Jego wartość będzie definiowana przez skuteczność w tym działaniu.
A co z potrzebami mężczyzny?
Mężczyźni zbyt rzadko doświadczają korzyści, które pochodzą z bycia otwartym i autentycznym w relacji. Za to często wybierają postawę tych odpowiedzialnych, ratowników, obrońców czy kontrolerów.
Pozornie łatwiej jest radzić sobie z wyzwaniami samemu niż odsłonić się z własnymi potrzebami i poprosić o wsparcie, pomoc czy nawet samą obecność, możliwość bycia wysłuchanym. Zwykle bierze się to z tego, że w życiu takiego mężczyzny brakowało wzorca, który właśnie w taki sposób potrafił zadbać o własne potrzeby. Który pokazywałby, że można być autentycznym i mieć własne potrzeby – inne niż materialne i fizjologiczne. Do tego niezbędne jest zrozumienie własnych potrzeb i gotowość do komunikowania ich, szczególnie, że między dorosłymi zasada domyślania się potrzeb bez mówienia o nich, po prostu nie obowiązuje.
Często faceci nienauczeni są tego, że mogą mówić o swoich potrzebach. Pozostają więc z nimi sami, z poczuciem bycia niezauważonym, rozczarowanym i zrezygnowanym. Niczego innego nie doświadczają, więc zostają z tym sami, bo i tak nie znajdą zrozumienia, a przynajmniej takie budują się w nich przekonania.
Maski i bagatelizowanie
W odpowiedzi na tę sytuację mężczyźni przyjmują różnego rodzaju maski, które wyrażają się charakterystycznym stylem komunikowania się, obniżonym głosem, krótkimi, zabarwionymi złością wypowiedziami i udawanym zdecydowaniem. Chociaż pod tą postawą skrywane są potrzeby bycia z kimś blisko, bycia kochanym, zaopiekowanym, docenianym i zauważonym. Nierzadko odciążonym z noszenia różnego rodzaju życiowych ciężarów samodzielnie.
We wzajemnych męskich relacjach najczęściej komunikowanie potrzeb wiąże się ze zbagatelizowaniem problemu, ewentualnie zaśmiewaniem lub po prostu ucięciem w stylu „nie ma się czym przejmować” lub „dasz sobie radę”. Mężczyźni, którzy słyszą to przez większość swojego życia, zostają z poczuciem, że muszą dać sobie radę sami, dowozić tematy, rozwiązać problemy, unieść co tam trzeba, bez zauważania tego, jak duży koszt emocjonalny ponoszą. W konsekwencji dbanie o własne potrzeby, nawet te niezbędne, takie jak miłość, akceptacja, przynależność, troska, otrzymanie wsparcia, wzajemne poczucie bezpieczeństwa w relacji, mogą facetom kojarzyć się z postawą egoistyczną i w ogóle z czymś świadczącym o ich słabości. Bezpieczniej jest skupić się na potrzebach innych lub przepracowywać się, żeby nie czuć braku sensu, poczucia pustki lub coraz bardziej obniżającego się nastroju.
Obciążają czy odciążają?
Prowadząc psychoterapię lub coaching z mężczyznami bardzo często spotykam się z przekonaniem, że męskie potrzeby, inne niż potrzeby fizjologiczne, czyli seks, odżywianie, ruch i odpoczynek, praktycznie nie ujawniają się w relacjach. Są postrzegane jako coś, co mogłoby obciążyć partnerkę, spowodować jakieś trudności lub zmianę postrzegania tego mężczyzny jako takiego, który sobie nie radzi lub jest słaby.
Po kilku sesjach, w których pracujemy z rozpoznaniem potrzeb i komunikacją, najczęściej okazuje się, że efekt jest zupełnie odwrotny. Z facetów schodzi presja, obciążenia, pojawia się poczucie zrozumienia i wsparcie, a z drugiej strony możliwość bycia dla kogoś ważnym, przydatnym, obdarzonym zaufaniem. Nie wszystkie potrzeby emocjonalne muszą być zaspokajane samodzielnie, za to wszystkie są również ważne dla zdrowego życia psychicznego i fizycznego. Otwarte komunikowanie ich może nie zawsze zapewnia takie zaspokojenie ich, jakiego oczekujemy, ale zawsze zostawia poczucie, że spróbowaliśmy, a to często pozwala nam poczuć się lepiej, być sprawczym i ważnym dla siebie.
Witek Janowski
Dodaj komentarz