Korpolife

Krótsza praca, ta sama płaca i większa wydajność

W latach 20. XX wieku elektryczność była rzadkością, samochody stanowiły dobro ekskluzywne, a ludzie komunikowali się za pomocą listów. Od tamtego czasu na świecie zmieniło się niemal wszystko, oprócz… 5-dniowego i 40-godzinnego tygodnia pracy. Chyba najwyższy czas na zmianę, prawda?

Prawie od 100 lat

5-dniowy i 40-godzinny tydzień pracy został wprowadzony przez słynnego fabrykanta Henryego Forda w czasie rozpędzającej się rewolucji przemysłowej. W tym okresie fabryki działały non stop, a czas pracy był nieregulowany. W efekcie pracownicy nieraz spędzali w zakładach pracy nawet 16 godzin dziennie. Henry Ford dokonał wówczas „historycznego odkrycia” uznając, że zmęczony pracownik jest mniej wydajny. Zauważył też, że jego ludzie muszą przecież znaleźć czas na używanie tych wszystkich produktów, bo w przeciwnym razie nie będą chcieli ich kupować. Pomyślał, że w takim razie jego pracownicy będą mieli 2 dni wolnego w tygodniu oraz kilka godzin wolnego w ciągu dnia. Tym samym wyznaczył tydzień pracy trwający pięć dni i 40 godzin, które to rozwiązanie w wielu firmach funkcjonuje do dzisiaj.

Można się w takim razie zastanowić, że skoro świat od tamtego czasu poszedł daleko do przodu, to może powinniśmy też pracować krócej? Przecież dzięki wielu technologiom, a przede wszystkim Internetowi, możemy wykonać kilkakrotnie więcej pracy w ciągu dnia niż jeszcze 20 czy 30 lat temu. W każdej chwili jesteśmy w stanie odbyć rozmowę z ludźmi z całego świata, sprzedawać produkty na drugiej części globu czy wykonywać zadania za pomocą komputera, a nie tylko kartki papieru i ołówka. Czy w takim razie nie powinniśmy po prostu pracować chociaż odrobinę krócej? Na przykład godzinę dziennie mniej?
Tymczasem jest wręcz odwrotnie – pracujemy jeszcze dłużej. Według danych OECD przeciętny Polak przepracowuje rocznie 1918 godzin. Rekordzistami są Meksykanie (2227 godz.), ponad 2000 godz. spędzają w pracy także mieszkańcy Chile. Rosjanie spędzają w pracy o tydzień więcej niż Polacy, a Grecy o ponad dwa tygodnie. Polak pracuje jednak dłużej niż mieszkańcy wielu bogatszych państw świata. Amerykanie poświęcają na pracę o 130 godz. rocznie mniej niż my (1788). Nieco ponad 1600 godz. spędzają w biurze lub fabryce Hiszpanie, Szwedzi i Brytyjczycy.

Osiem godzin to absurd!

Ośmiogodzinny czas pracy obowiązuje już tylko w 11 krajach UE. W pozostałych regulacje kodeksowe wprowadzają krótszy tydzień pracy, np. Irlandczycy pracują 39 godzin tygodniowo, Włosi 38, Duńczycy 37, a Francuzi – 35. Co ciekawe, za największych eksperymentatorów na tym polu uchodzą Szwedzi. Firmy z tego kraju wprowadzają nie tylko elastyczne godziny pracy, czy możliwość pracy zdalnej, ale sprawdzają już także sześciogodzinny dzień pracy przy zachowaniu tej samej wysokości płac.

Mniej pracy to większa wydajność

Głównym orężem zwolenników krótszego czasu pracy są dane wskazujące, że spędzanie za biurkiem ośmiu godzin ma się nijak do produktywności. Z wielu analiz wynika, że tylko 18 proc. respondentów efektywnie wykonuje swoje obowiązki w pracy i to jedynie przez cztery godziny dziennie. Czy zatem krótszy czas pracy przełoży się na efektywność? Warto sprawdzić, co na ten temat mają do powiedzenia przedstawiciele firm, które zdecydowały się go skrócić.

Na początku 2018 r. świat obiegła informacja, że nowozelandzka firma zajmująca się umowami powierniczymi, testamentami oraz nieruchomościami, która zatrudnia 240 osób, wymaga od nich pracy jedynie przez cztery dni w tygodniu (32 godziny). Warto dodać, że wynagrodzenie nie uległo zmianie i pozostało na tym samym poziomie co przy 5-dniowym trybie pracy. To, jaki wpływ na osoby zatrudnione w tej firmie miało skrócenie tygodnia pracy, zostało skrupulatnie przebadane przez analityków. Wynikami podzielili się m.in. na łamach „The New York Times”. Wskazali w nich, że pracownicy byli bardziej kreatywni, poprawiła się ich punktualność i nie robili tak długich przerw ani nie wychodzili z pracy przed czasem. A co ważne, ich tygodniowa efektywność nie zmieniła się po skróceniu czasu pracy o jeden dzień. Czy jest to jednak odosobniony przypadek?
Podobny eksperyment został przeprowadzony przez Goeteborg już w 2014 r. Zredukowany do 6-godzinnego został czas pracy m.in. pielęgniarek w domu opieki. Okazało się, że dzięki temu były one bardziej energiczne, mniej zestresowane i chętniej spędzały czas z rezydentami ośrodka. W tym idealnym planie pojawiła się jednak drobna, ale znacząca rysa. Skrócenie czasu pracy wymusiło stworzenie kilku nowych etatów. Mimo to władze szwedzkiego miasta uznały ten eksperyment za sukces, ponieważ w dłuższej perspektywie okazało się, że pracownicy rzadziej korzystali ze zwolnień lekarskich, więc koszty zatrudnienia mimo wszystko zbilansowały się.

Czy już czas na Polskę?

Można uznać, że dyskusja na temat krótszego czasu pracy nabiera w Polsce tempa. Niektóre partie zbierają nawet podpisy pod projektem ustawy w tej sprawie. Nie ma się jednak co oszukiwać: w naszym kraju kuleje nawet wprowadzanie pracy zdalnej, więc trudno  marzyć o tym, że uda się systemowo „przymusić” pracodawców do 6-godzinnego dnia lub 4-dniowego tygodnia pracy.
Nie oznacza to jednak, że skrócenie czasu pracy jest dla firm nad Wisłą ideą całkowicie obcą. Już kilka z nich uznało, że osiem godzin spędzanych za biurkami niekoniecznie musi przekładać się na wydajność pracy. Przykładem może być agencja Form Up, w której pracownicy spędzają dziennie siedem godzin. Z tym, że wcale nie kończą szybciej ze względu na dobro klientów i rangę prowadzonych projektów, a po prostu dzień pracy zaczynają dopiero o godz. 10. Jak twierdzi w jednym z wywiadów Michał Szynal, szef Form Up, jego pracownicy muszą być przede wszystkim kreatywni, bo to przekłada się na skuteczne kampanie. Dlatego muszą być wypoczęci. Podkreśla również, że już po kilku miesiącach krótszej pracy dało się zauważyć pierwsze efekty w postaci lepszej organizacji.

Kolejnym przykładem z polskiego podwórka może być firma Nozbe, która równie kreatywnie podeszła do tego zagadnienia. Pracownicy w każdy piątek pracują tylko do godz. 12. Nie oznacza to jednak, że potem mają czas na relaks. Pozostałe 4-5 godzin z dnia pracy mogą przeznaczyć na pozamykanie wszelkich spraw z kończącego się tygodnia lub po prostu rozwijać swoje pasje, np. uczyć się języków.

Jak widać, można skrócić czas pracy również w Polsce i niekoniecznie musi to być zawsze zwykłe wychodzenie z firmy o godzinę wcześniej.

Piotr Krupa

Dodaj komentarz