Korpolife

Singielka w korpo: Nie bardzo

Wszyscy nagle chcą rozmawiać z Anią o stałych związkach, choć ona nie bardzo. A co z Danielem – tym od mało erotycznych przeżyć poimprezowych? Też nie bardzo.

– Arek jest całkiem spoko. Przegadaliśmy całą noc. Gdyby schudł, to może… ma dziewczynę i nie zgadłabyś! Oni są w związku poliamorycznym. Wyobrażasz sobie?

– Co to jest związek poliamoryczny? – zapytałam.

– Chodzi z kilkoma dziewczynami jednocześnie, a one o tym wiedzą. Te dziewczyny też mogą być z innymi facetami.

– Wkręcał cię, to jakaś ściema. No chyba że jego dziewczyny są tak samo szczupłe jak on.

– Rany, ale ty jesteś złośliwa. Uczucia nie znają granic. Pamiętasz ten film o najgrubszym człowieku świata? On miał żonę, mimo że był tak gruby, że nie mogli skonsumować swojego związku.

– Faktycznie, oglądałyśmy kiedyś taki dokument w telewizji.

– On jest otyły i ma klika dziewczyn, a ja jestem chuda i problem ze związkami. Ostatniego chłopaka na stałe miałam na studiach. – Wzięło mnie na smutne podsumowanie swojego życia uczuciowego.

– To dlatego, że wszyscy faceci w naszym wieku są już przebrani. Jedni pozostają w stałych związkach, inni to zadeklarowani single. Zostały tylko pasztety, faceci z dziwnymi potrzebami seksualnymi lub niezaradni życiowo.

– Może masz rację, ale dziewczyny też są chyba przebrane? W której grupie my jesteśmy, jak uważasz? – zapytałam Karolinę.  Roześmiałyśmy się.

Zadzwoniłam do siostry. Chciałam odwołać spotkanie, ale od razu powiedziała, że upiekła szarlotkę i że Marysia, jej trzyletnia córeczka, i malutki Miłosz czekają na mnie ze swoimi zabawkami (to był szantaż emocjonalny, ale kochałam swoich siostrzeńców i zawsze im ulegałam). Wyszłam z mieszkania.

Kasia była pięć lat po ślubie z Damianem. Obydwoje pracowici i zorganizowani. Systematycznie spłacali kredyt na siedemdziesięciometrowe mieszkanie na Bemowie.

– Ciocia! – krzyknęła na mój widok Marysia i szybko przybiegła, aby się przytulić.

Usiadłyśmy w kuchni przy stole. Kasia podała mi talerzyk z szarlotką. Przypomniała mi tym samym klimat naszego rodzinnego domu.

– Źle wyglądasz. Zabalowałaś?

– Trochę. Mało spałam po wczorajszej imprezie.

– Wiem, że chcesz się wyszaleć, ale pomyśl o kimś na stałe. Zawsze przyda się ktoś, komu mogłabyś zaufać. Tylko musisz dobrze wybrać.

– Staram się.

– Na pewno wyjdzie, ale uważaj. Na początku zawsze jest fajnie, ludzie są zakochani, a później jest tylko rutyna. Wiesz… zaczyna się od marzeń, a kończy na szarej rzeczywistości. – Kasia wpadła w moralizatorski ton.

– A jak to było z waszymi dziećmi? Od razu wiedzieliście, że chcecie mieć dwoje?

– Patrzę czasem na nie i zastanawiam się, kiedy mieliśmy czas je zrobić? Ciągle tylko praca i praca. Do tego zakupy, pranie, prasowanie, gotowanie i sprzątanie. Wszystko po to, aby jak najlepiej przygotować się na poniedziałkowo-piątkowe tyranie.

Kasia zabrała talerzyki i zaczęła je myć. Wiedziałam, że jeszcze ze mną nie skończyła, bo jak już zaczęła mnie namawiać do tak zwanego ułożenia sobie życia, to musiałam wysłuchać całego wywodu.

– Gdy już kogoś spotkasz, zastanów się, czy to jest odpowiednia osoba. Oczywiście seks też jest ważny. To powinien być ktoś, kogo nie będziesz chciała zdradzać, no i powinien pomagać ci przy dzieciach. To jest ważne, wielu facetów chce mieć dzieci, ale nie ma zamiaru uczestniczyć w ich wychowywaniu.

– Nie myślę o dzieciach.

– Teraz nie, ale kiedyś, gdy już znajdziesz kogoś odpowiedniego. Warto pomyśleć o przyszłości. Wyobraź sobie, że będziecie mieli po siedemdziesiąt lat. Czy byłabyś w stanie zmienić mu pieluchę albo on tobie? Na początku nie myśli się o tym, ale jeśli chcesz mieć partnera na całe życie, to jest ważne. Wiesz, teraz jeszcze jesteś młoda… – ciągnęła temat siostra, wycierając ręce po myciu naczyń.

– No właśnie, mam czas – odparłam.

Daniel zadzwonił następnego dnia.

– Cześć, jak tam spotkanie z siostrą? – zapytał Daniel.

– Dobrze, a jak u ciebie? – zapytałam z grzeczności.

– Mam wejściówki do Muranowa na „Najgorsze filmy świata”, chcesz pójść?

– Jestem teraz bardzo zajęta – skłamałam.

– Szkoda, a w przyszłym tygodniu?

– Raczej nie.

– O co chodzi? Nie podobało ci się w nocy?

– Mmm… nie bardzo.

(cdn)

Aleksandra Tabor

Fragment powieści Aleksandry Tabor pt. „VIR” – o singielce pracującej w warszawskim mordorze. Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Novae Res.

Dodaj komentarz