Listopad to czas zadumy – nad życiem, jego sensem, nad tym, co odeszło. Choć kojarzy się ze wspomnieniami o zmarłych, to warto uświadomić sobie, że całe życie jest pełne ostatecznych pożegnań. Od tego, jak sobie z nimi radzimy, jak te rozstania przechodzimy, zależy nasza przyszłość. Ma to niebagatelne znaczenie, gdy uciekasz do własnego biznesu.
Śmierci codzienne
Współczesny świat jest tak skonstruowany, byśmy nie musieli mierzyć się ze śmiercią. Pogrzeby kiedyś trwały kilka dni. Można było popatrzeć na zmarłego, potrzymać za rękę, popłakać, pomodlić się, a na koniec posypać trumnę ziemią, by potem niespiesznie wrócić do życia, rozmawiając z innymi żałobnikami i zajadając rosół podczas stypy. Cały ten proces jest potrzebny naszej psychice, by oswoić się ze stratą, pożegnać czas, który już nie wróci, zebrać wspomnienia i siły na dalszą drogę. Jakże to odległe od szybkiego włożenia urny w szczelinę kolumbarium i pospiesznego powrotu do zwykłych obowiązków. Człowiek po prostu znika z naszego życia, a my pozostajemy w zdziwieniu, niedowierzaniu, z pustką.
Podobnie jest z innymi aspektami naszego zabieganego życia, w których śmierć – rozumiana jako odchodzenie, przemijanie, koniec jakiegoś czasu, istnienia czy etapu – jest obecna, nawet, gdy jej nie widzimy lub nie chcemy zobaczyć.
Ludzie przychodzą i odchodzą z pracy. Są pół roku, dwa lata i znajdują nowe wyzwania, a na ich miejsce wchodzi nowa osoba. Jak w takich warunkach budować relacje? Jakie one są? Nawet jeśli mamy media społecznościowe – szansę na nikłe, sporadyczne przypomnienie tej krótkiej znajomości.
W projekt wkładasz serce, spinasz się, przekonujesz do niego współpracowników, a w trakcie okazuje się, że trzeba go zamknąć, więc szybko wskakujesz w kolejny. Rzadko masz czas na podsumowanie, wnioski, podziękowania, ani tym bardziej na przeżycie rozczarowania, złości i żalu nad tym, ile kosztował cię wysiłku.
Ubrania dają ci wygodę, ciepło, wizerunek, nadają rangę wydarzeniom. Ich dostępność sprawia, że jeden zmechacony sweter czy koszulkę zastępujesz inną, nową. Wprawdzie już nie ma stu procent bawełny, bo więcej niż połowę tkaniny stanowi plastik i papier. Już nie będzie tak przyjemna, praktyczna i ciepła, ale będzie nowa, gładka… nie przypomni o przemijaniu.
Opłakiwanie
Kiedy rozbije się ukochany kubek, można pozbierać kawałki i wrzucając je do śmietnika powiedzieć sobie „to tylko kubek, kupię podobny”. Można też przypomnieć sobie, że był to prezent od kogoś ważnego, że zimą rozgrzewał aromatyczną herbatą, latem chłodził lemoniadą, zbierał łzy, gdy było trudno, odbijał echem radość i śmiech, towarzyszył wytężonej pracy i codziennie rano pobudzał ulubioną kawą. Można poczuć żal spowodowany stratą. Może złość, że stał tam, gdzie łatwo było go rozbić. Może smutek, że skończył się ten etap życia, w którym codzienność umilał drobny, z pozoru bez znaczenia, przedmiot.
Przyjęcie emocji, pozwala uświadomić sobie stratę, przeżyć ją, zatrzymać wspomnienia, oczyścić i uporządkować wewnętrzny świat. Kiedy to wszystko się wydarzy, może okazać się, że podobny kubek nie jest potrzebny, nic przecież nie będzie się równać z oryginałem, nie przywróci ani nie zatrzyma tamtych chwil. Wtedy zrobi się miejsce na nowy, inny – dostrzeżesz możliwości. Możesz z nich korzystać, kiedy masz w sobie zgodę na przemijanie, kiedy je akceptujesz. Wtedy otwiera się nowy etap.
Z przedmiotami, nawet cennymi, sprawa wydaje się dużo prostsza. Emocje są silniejsze, gdy przyjaciel wyprowadza się do innego kraju, gdy odchodzi z pracy ktoś, z kim razem „beczkę soli”, gdy umiera ukochana babcia, ale też gdy rodzą się dzieci, a ty rezygnujesz z dotychczasowego stylu życia.
Z każdą z tych osób wiąże się coś ważnego – beztroska, wolność, bezpieczeństwo, przynależność, miłość… Dlatego strata tak boli. I dlatego tak ważne jest, by – wbrew temu, do czego zachęca nas szybki, konsumpcyjny świat – pozwolić sobie na ten ból, przeżyć te emocje, dać sobie czas. Dzięki temu puszczamy więź łączącą nas z czymś, co przestało istnieć w tej konkretnej postaci. Bezpieczeństwo, wolność, miłość, mogą teraz rozkwitać w nowych relacjach, nowych sytuacjach, z kimś innym teraz poczujesz przynależność, inne chwile będą beztroskie. Jednocześnie wspólne niegdyś przeżycia, zdobyte doświadczenia staną się twoją siłą.
Jeśli nie pożegnasz się z tym, co było, jeśli przejdziesz nad stratą bez refleksji, uciekniesz od niej – będziesz jak zombie, które porusza się, ale nie żyje. Jeśli nie puścisz przeszłości, trudno ci będzie budować przyszłość. Pożegnanie wymaga zatrzymania, czasu, uwagi. Służy zrozumieniu i akceptacji sytuacji, poukładaniu tego, co ci po niej pozostaje. Jest jak odświeżenie przed kolejną podróżą.
Budowanie nowego
Odchodzenie z korpo do własnego biznesu bywa trudne właśnie z powodu pożegnań. Środowisko pracy, nawet jeśli nudne, męczące lub wkurzające, jest ci znane, a więc bezpieczne. Masz wydeptane ścieżki, doskonale znasz procedury, potrafisz się dogadać, zorganizować. Wiesz z kim możesz konie kraść, a od kogo trzymać się z daleka. Masz też wypracowaną specjalność, stanowisko i reputację. Pójście na swoje, to pozostawienie tego wszystkiego i krok w nieznane. Od ciebie zależy, czy będzie to krok czy skok.
Skok to oczywiście klasyczne „rzucenie papierami” lub mniej dramatyczne, ale dość pośpieszne odejście z korporacji. Byle szybciej, byle dalej, byle już. Wtedy zostajesz nagle bez całego zaplecza, w zadziwieniu, że tak gładko poszło, że nikt już nie woła, nie pyta, nie potrzebuje. I będąc ciągle głową i sercem tam – rzucasz się w wir budowania biznesu, budowania przyszłości. Siedzisz okrakiem, a to niewygodna pozycja, trudna do utrzymania równowagi.
Krok jest wtedy, gdy dajesz sobie czas i przestrzeń na pożegnanie. Kiedy zrozumiesz, co dała ci przygoda z korpo, w jakie zasoby wyposażyła na otwierającą się przed tobą drogę. Kiedy możesz podziękować ludziom, którzy ci towarzyszyli. A także wtedy, gdy spotkasz się z własnym smutkiem i niepewnością, które naturalnie pojawiają się przy zmianie.
Krok jest także wtedy, gdy wcześniej przygotujesz się do nowej drogi i nowej roli, jaką przyjdzie ci pełnić. Kiedy zadbasz o wsparcie i o niezbędne środki. Kiedy jasno określisz wizję siebie i związaną z nią wizję biznesu, wyznaczysz cele i spiszesz strategie. To pozwoli ci zebrać siły, poczuć się pewniej i zadbać o motywację niezbędną, by realizować własne pomysły. Tak właśnie żegnasz siebie – pracownika, by powitać siebie – przedsiębiorcę.
Monika Sowińska
Monika Sowińska – coachka i mentorka biznesowa. Uczy zarządzania biznesem w startupie.
www.CoachPrzedsiebiorczych.pl
Dodaj komentarz